Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Żal za grzechy
3 sierpnia 2010
Tak tak za grzechy się płaci Monteki w sobotę odwiedziła swojego Tatusia i tam zanocowała, i trochę za balowała no fakt trzeba przyznać było fajnie tylko, jest też tak, że po alkoholowej i żarełkowej imprezie trzeba pokutować i powoli wracać do wagi z paska, a trochę dłużej poczekać, żeby paseczek przesunąć. Czasem zastanawia mnie, czy jedzenie pyszności i picie na imprezach, jest warte tego zachodu, który trzeba przedsięwziąć aby wagowo wszystko odkręcić;*
madziuniasz89
5 sierpnia 2010, 08:54Przygodę ze skakanka zaczęłam z wagą 74 kg...to było 2 lata temu...później miałam taką roczną przerwę...i od 2tygodni zaczęłam znów skakać ale już z wagą 66kg:):*
ChocolateSmile
3 sierpnia 2010, 17:38czasem warto sobie pofolgować z jedzeniem, żeby psychicznie się podreperować ;) ale nie przeginać ;) 3maj się ;*
fatisgone
3 sierpnia 2010, 14:18nie jest warte:(niestety kilka wpadek nas umacnia w tym stwierdzeniu i tez z tego korzysci:)potem ,juz tak latwo nam nie idzie sieganie po niedozwolone:) jak to sie mowi "gdybym wiedziala ze sie wywale to bym zawczasu usiadla":D uczymy sie na wlasnych porazkach.A tak w ogole to masz ladny juz wynik:)12 kg:)
helawopalach
3 sierpnia 2010, 09:57moje grzechy cały tydzień mojej pracy zaprzepaściły...