Nie było mnie prawie 3 miesiące. Posypało się wszystko, posypałam się ja i cały mój świat. Problemy praktycznie w każdej sferze życia. Klasyczny efekt domina. Byłam załamana sobą, swoim brakiem konsekwencji i wewnętrzną słabością. Dotarło do mnie, że żyję, żeby spełniać potrzeby innych, nie dbając przy okazji o moje własne. Nadskakuję, martwię się, spalam, a nie otrzymuję nic w zamian. Dzisiaj rano powiedziałam sobie- dość. Ogarnij się kobieto, bo jeśli czegoś nie zmienisz, to już się nie odbijesz od dna!!!! Postanowiłam, że od dziś skupiam się na sobie, swoim wnętrzu, swoim ciele, swojej przyjemności, swoim zdrowiu. Gdzieś po drodze zgubiłam siebie i muszę odkryć czego tak naprawdę chcę, co mnie uszczęśliwia, muszę odnaleźć pasję i nabrać mocy. Czuję się pusta w środku. Nic mnie nie cieszy, ostatnio przeczytałam artykuł, w którym różne kobiety wypowiadały się na temat szczęścia w życiu. Opowiadały o tym, co im sprawia radość, o swoich pasjach, zajawkach, o tym co sprawia, że chce im się wstawać z łóżka. I wiecie co? Po przeczytaniu tego, dopadł mnie jeszcze większy smutek i zniechęcenie. Zdałam sobie sprawę z tego, że tak właściwie, to nie wiem co mnie uszczęśliwia. Nie ma w moim życiu czegoś, co wciągnęłoby mnie tak bardzo, że zapomniałabym o tym, że muszę coś zjeść, albo muszę iść spać, bo rano nie wstanę. Nic ostatnio mnie nie cieszy, nie rozbawia. Jestem chodzącym sarkazmem. Skupiam się na innych ludziach, na tym, żeby to oni byli szczęśliwi, a gdzie w tym wszystkim ja? Właśnie tego muszę się dowiedzieć.
Od dzisiaj to ja jestem na pierwszym miejscu i mam zamiar w najbliższym czasie być pieprzoną egoistką ;)
Zaczynam również ponowną walkę o swoje ciało, bo waga dzisiaj rano mało nie pękła :D Z tej okazji własnie gotuję sobie pyszny krem warzywny i zaraz wskakuję na orbitrek.
Trzymajcie kciuki!!!
endorfinkaa
27 listopada 2014, 15:34ja też doszłam do wniosku,że trzeba dbać o siebie i patrzeć na swoje dobro :)