hej,
dzisiaj nie bylo cwiczen. Nie wiem co sie dzieje czy to przemeczenie czy jakis wirus ale masakrycznie sie dzis czuje. Bylam z bratowa w Ikei po materac dla Malego, potem wskoczylysmy jeszcze do Smyka i tam prawie zemdlalam. Szybko dalam jej zakupy i po omacku wychodzilam ze sklepu bo juz praktycznie nic nie widzialam. Na dworze zrobilo mi sie troche lepiej ale jeszcze czulam taka kluche w zoladku. Pojechalysmy do bratanka do szpitala (jest tam juz tydzien bo mial operacje). Wczesniej obiecalam ze pomoge Bratowej w polnowaniu Malego, ale modlilam sie zeby to nie wrocilo i zastanawialam sie co zrobic.. Na szczescie brat mi kupil jogurt i jakos troche mi przeszlo, choc przez caly dzien czuje sie fatalnie...
Zjadlam:
-platki crunchy z mlekiem 3,2%
-jogurt pitny truskawkowy (302kcal)
-2kawalki ryby z octu, z bulka pelnoziarnista i widelec salatki warzywnej.
Milej nocy.
Pozdrawiam
angelisia69
3 maja 2015, 04:28ja miewalam oslabienia jak za malo zjadlam.Jesli wiesz ze spedzisz czas poza domem to przygotuj sie na przyszlosc i wez sobie nawet kanapke na droge
RybkaArchitektka
3 maja 2015, 00:06ale to przez caly dzien zjadlas? Jesli tak, to sie nie dziwie, ze zle sie czulas..
monica31
3 maja 2015, 00:23Wiem, ze nie bylo tego dzisiaj duzo, ale nie mialam czasu. Do 10 wisialam na telefonach z chlopakami i kolezanka z pracy bo mielismy masakre. Potem od razu na male zakupy i po bratowa. Na koncu siedzialam u malego do 18:30 i w domu bylam o 19. Wtedy zjadlam rybe ale na wiecej nie mialam ochoty... Ale to nie zmienia faktu, ze od samego poczatku se zle czulam. Teraz nadal cos mi jezdzi w brzuchu... Mam nadzieje, ze do jutra mi przejdzie :) pozdrawiam