HEJ DZIEWCZYNY!
Może jak napiszę powitanie drukowanymi literami, to się troszkę rozbudzę. Dzień mam strasznie senny, ale nie leniwy. Szczerze? Zjadłam dziś loda śmietankowego (śnieżka) i później loda waniliowego w wafelku i są to moje jedyne grzeszki dnia dzisiejszego. Nie, nie mam wyrzutów sumienia, skrupulatnie ćwiczę i pogoda również skłaniała mnie do takiego delikatesu. Wróciłam właśnie ze siłowni, dziś była robiona rzeźba, a w niektórych ćwiczeniach stosuję już maksy jakie mogę by nie zacząć robić masy (no dobra, w niektórych dałam więcej niż powinnam, ale mam ku temu powody :p). Ogólnie coraz mniej męczę się przy danych ćwiczeniach, więc za jakiś czas zacznę zwiększać liczbę powtórzeń, obecnie robię już po 12 (czyli na szczęście podstawowa 10 już jest za mną). Dam znać jak zwiększę liczbę powtórzeń do 15, nie mogę się doczekać :)
Z siłowni mogę się jeszcze pochwalić jednym, jak dopiero co zaczynałam to mój bieg na bieżni trwał... około 10 sekund. Po tym chwyciła mnie taka kolka, że miałam ochotę palnąć sobie w łeb :) Uroczo.
Później zaczęłam powoli przyzwyczajać organizm do wysiłku (nigdy nie biegałam) i zastosowałam 1 minute biegu 9km/h łamane na 3-4 minuty odpoczynku na prędkości 5,4 km/h. Niby mało, ale... obecnie może nie jest to jakiś duży sukces względem innych ćwiczących, ale potrafię przebiec z prędkością 9 km/h dystans od 300 do 500 metrów bez przerwy (już nie liczę minutami). Dla mnie to dużo zwłaszcza, że taka różnica pojawiła się po... miesiącu ćwiczeń, organizm ludzi jest genialny.
No i teraz kochane idę ćwiczyć A6W, dlatego dodam już aktualizację z zaliczonym dniem trzecim :) Nie gniewacie się że dodaję zaliczenie przed czasem? ;p
Kora1986
12 maja 2016, 09:54podziwiam za tą A6W - ja nigdy nie mogę wytrzymać. Póki jest mało powtórzeń to jeszcze spoko, ale jak czas ćwiczenia się wydłuża to umieram z monotonni. Życzę wytrwałości :-)
Papatka-78
12 maja 2016, 07:43no to mnie mocno podbudowałaś :) ja też jestem na początku biegania i walczę z bieżnią czyli szybki marsz potem trochę podbiegnę staram się przy prędkości 7,1 biec z 5 min potem znów marsz przy 6,4 i tak w kółko :) z tego co mi mówiła trenerka to ważne jest by nie mieć zadyszki bo wtedy organizm walczy o oddech a nie o spalanie :) super u Ciebie :) milusiego dnia :)
Mobilizatorka
12 maja 2016, 16:33dasz radę bez problemu! Organizm świetnie potrafi się dostosować. Ustaw sobie np trening 60 minut (lub mnie) i zapisuj wynik końcowy typu kalorie, dystans, tętno itp. po dwóch tygodniach sobie porównać :) Będzie efekt :)
Papatka-78
12 maja 2016, 19:40wielkie dzięki za radę :) tak będę robiła :) milusiego wieczoru