W piatek wieczorem mielismy w pracy impreze, wiec wciagnelam troche alkoholu. Piwko mnie odwodnilo, wiec zanotowalam w sobote 78.9, co bylo dla mnie waga totalnie nieprawdziwa, ale mila do zauwazenia.
W sobote rano dopingowalismy Malej podczas biegow w szkole, a pozniej poslzismy na basen.
W niedziele sie lenilam. Totalnie. I niestety obzeralam rowniez... Jednak cel osiagniety. Na wadze w niedziele rano bylo 79.6, czyli 0.5 kg mniej, niz tydzien temu.
Dzis co prawda 79.7, ale nie przejmowalabym sie zbytnio :D dzis wracam na rowerku, pozostawionym w piatek w pracy. Moze nawet zrobie dluzsza trase? Zobaczymy.
A na razie zjadlam pol palucha (na spolke z Mala, rano o 9 w drodze do szkoly), o 11 kanapeczka i teraz o 13 znow kanapeczka. Bedzie dobrze.