Suplement diety nie pomógł.
Zakupy nie pomogły.
Wypłata nie pomogła (a nawet mimo to, że machnęli się w kadrach i dostałam za dużo...).
Dalej mam wstrętny humor.
Wszyscy chudną, a ja tyję (na własne życzenie - obżeram się). Dobra, może nie wszyscy, ale wystarczy mi siostra i moja dobra koleżanka. Zazdroszczę....
Ale wiecie co? No nie można tak po sobie wiecznie jechać i nieustannie być z siebie niezadowolonym. Rozpoczynam kampanię podnoszenia sobie samooceny. W wakacje miałam super samoocenę i chudłam wprost samoistnie. Teraz żeby się ukarać za jedzenie niedietetycznie kajam się publicznie, w pojednykę, w rozmowach z ludźmi. Takie wyrzucanie sobie wszystkiego i jednoczesne psucie sobie humoru jest bez sensu. O wiele lepiej będzie mi się chudło w poczuciu własnej świetności. Z resztą: NIKT nie zadba za ciebie o twoje zdrowie fizyczne i psychiczne lepiej, jak ty sam.
Zatem jestem super mloszką - ze świetnym gustem. Taką, która jak się zaweźmie, da radę dokonać wszelkich rzeczy teoretycznie niemożliwych( z dziedziny nauki i odchdzania). za którą wzdycha wielu (przede wszystkim także ten, do którego wzdycham i ja --> i tak sobie wzdychamy ze wzajemnością trawiąc szarości dnia codziennego :D). Mloszką która szybko się uczy. No i taką osobą, bez której nie da się przejść obojętnie, lubianą baaardzo i z dużym poczuciem humoru. Mloszką pogodną, spokojną, która nie da się wyprowadzić z równowagi wewnętrznej przez byle gówno (czyt. "myślenie za dużo" ).
Mam nadzieję, że nikt się nie porzygał dotrwawszy do końca :P Ale polecam KAŻDEMU posłodzić sobie metaforycznie.
jest 68
Hebe34
13 kwietnia 2013, 21:48kurwa nic nie mów.Nawet grycanki schudły o co nikt by ich nie podejrzewał ;-/////