Na chwile o zabarwieniu (sic!) załamawczym, najlepiej zrobićsobie plan. Może nei tyle co nieosiągalnych postanowień, a po prostu dnia.Bo naparwdę nic mi się juz nie chce.
Start: 11:00, wyjście 13:55 z domu.
1. Spróbować pozbyć się odcienia mahoniowego (co mi tydzień temu strzeliło do głowy!!?) za pomocą orzechowej szamponetki.
2. Kiedy szamponetka będzie sobie dojrzewać, aerobik w domu. Całosć misji zakończyć o godzinie 12.00 Łącznie z ubraniem się już w sposób kompletny.
3. Godzina na załatwienie spraw miastowych naglących. Biblioteka, poroznoszenie cv, może nowa bluzka poprawiająca humor.
4. 13.20 w domu.Spacer z psem i...
5. 13.55 wyjście.
6. Praca - minimum 4 pociśnięte ubezpieczenia. Swoja drogą - ludzie! Rozumiem, że telefony wzbudzają waszą ostrożność i podejrzliwość, ale szereg ustaw prawnych strzeże uczciwosc doradców telefonicznych ;)
7. Pójść spać jak Bóg nakazał i jutro wstać o 6.00 i pobiegać.