Luty zapowiadał się bardzo dobrze... Aż za dobrze...
1 lutego córeczka wstała w dobrym humorze ale z katarem. Dobry humor trwał jakieś 3h. Później już nie miałam na nic czasu, nie pozwalała się odłożyć nawet na chwilę. Miała 3 drzemki, jak tylko zasnęła to buty na nogi trening odpalam i w tym momencie się budziła... Niestety trzeba było z nią leżeć żeby chociaż 45min spała, żeby jako taki humor miała.
I z moich postanowień nici. 5 dni lutego za nami a choroba rozłożył i dziecko i matkę... I jak tu żyć...
Jutro wizyta u lekarza, mam nadzieję że uda mi się poćwiczyć, chociaż chwile..
I tu was mam nadzieję że zaskocz chociaż odrobinę. Zaczęłam ćwiczyć plan naprawczy '' rozstęp mięśnia prostego brzucha '' znalazłam w internecie. Są bardzo fajne filmiki, więc chociaż trochę zrobiłam... Plus 40 min skakanka i hula-hop :D dodatkowo miałam jeszcze przez 4 noce jakieś łącznie 6h snu + 2 w dzień. 5 dób i 8h snu.. Jest dobrze jeszcze nie wyglądam jak zombi. :D
To było by na tyle