Wróciłam z lasu, standardowo, 7km nordiku, choć wydawać by się mogło niewiele to uwierzcie, można się spocić. W trakcie 3 stacje z ćwiczeniami i to takimi, że pot po dupie leci...i brodzie:)))
Fajnie, cieszę się, że moja Anulka chce mnie tak tresować:)
Uwaga...waga ciut w dół:)ale o tym oficjalnie jutro:)))
monalisa191
7 sierpnia 2012, 09:57Oj tam, samemu trzeba liczyć i pakować:)) jeśli mam ugotowany jakiś obiad, to przygotowanie reszty jadła na następny dzień zajmuje mi 15 minut. Nie jest źle:)
monalisa191
5 sierpnia 2012, 20:30czekaj, czekaj... jak tak dalej pójdzie to wirtualna wariatka do Ciebie przybiegnie:)) .. tez się spłakałam przy pisaniu, przy bieganiu i w ogóle jakaś rozemocjonowana jestem. Nie mogę oglądać olimpiady, bo beczę:P
monalisa191
5 sierpnia 2012, 17:36Nie ma jak wrócić do żywych z przytupem:)
MONIKA19791979
5 sierpnia 2012, 12:48a ta anulka to kto???jakaś twoja przyjaciółka czy prawdziwy trener osobisty-bo mi gdzieś umknęła ta informacja