Dzień zaczął się niby spokojnie. Niuńka nie wskazywała, żeby jej coś miało dolegać, choć od paru dni trochę gorączkuje. Tak dziwnie, bo tylko popołudniami i szybko przechodzi. Może zęby kolejne idą. W każdym razie w żłobku była dziś niecałą godzinę, bo ledwo przyjechałam do pracy, zaraz telefon i ... "babcia ratuj"!!! Wspaniała instytucja babci, na miarę Nobla.
Od poniedziałku czas też na nowo ruszyć dietowo. Rozpasanie weekendowe jest okropne. Coraz częściej dochodzę do wniosku, że powinnam pracować od poniedziałku do niedzieli włącznie:)))
monalisa191
12 grudnia 2011, 17:24wystarczy zaplanować aktywne weekendy i bedzie po kłopocie. Zdrówka dla Dzieciątka:)