Dzień zaczął się radośnie minimalnym spadkiem wagi. A później...pogoda do luftu:(zero chęci do życia. Miałam iść po południu pobiegać, a w tej sytuacji nie wiem czy dam się wypchnąć z domu.
Są też dobre wiadomości-niunia zdrowieje. Oczywiście nie obyło się bez antybiotyku, ale jest już zdecydowanie lepiej:)))
Nualka
3 grudnia 2011, 16:23No to wcale nie pod psem! :) a poćwiczyc zawsze mozesz w domku :)