Znów nastał czas bezsenności. Mimo, iż wczoraj spałam od 4 do 7 teraz znów nie pozwolę ciału się rozluźnić ani świadomości wyłączyć.
Odczuwam głód, ale nie chcę jeść w nocy, bo mam psychiczne objawy. Wiecie co jest śmieszne? To, że potrafię się powstrzymać od zjedzenia czegokolwiek, choć nie wiem jak byłabym głodna, tyle że pod jednym warunkiem: brakiem bólu głowy. Otóż to!
Dawno, dawno temu, w baśniowej krainie żyła sobie istota, która wyłącznie poiła się myślami o zwężeniu własnej struktury. Nie zważając na inwazję troli ani na rosnący wskaźnik zanieczyszczenia pary oddechowej, wciąż wpadała na nowe pomysły. Jeśli przestałaby myśleć, jej życie straciłoby styl. Tak przynajmniej myślała. Idee przeradzały się uczucia, które urosły do nadziei, a nadzieja rosła i rosła aż przemieniła się czyny. Niestety, wkrótce istota była zmuszona przestać. Przestać myśleć. Powodem okazały się reakcje czynów wywołanych owymi myślami. Najgorszy z nich - cephalalgia - zamknął całe szczęście istoty.
Jak zjem obiad i nawet się nim nasycę, a boli mnie głowa, to często nie potrafię się powstrzymać, by nie jeść dalej.