Najwiekszym problemem jest fakt ze u mnie w domu sie je zdrowo. Nie jemy tlustych dan, nie jemy wieprzowiny, smalcu, sporadycznie jemy smazone rzeczy, glownie pieczone rzeczy, slodkosci sporadycznie, ale zadna rozsadna dieta nie zabrania raz na x czasu jakichs slodyczy. Herbaty nie slodze, pije mnostwo wody i prawdziwej zielonej herbaty. W domu czesciej sie pojawia ciemne niz jasne pieczywo. Jak czytam w gazetach "10 krokow do schudniecia" a tam sa wzmianki o wyeleminowaniu tluszczow itd to zazwyczaj wszytskie albo stanowcza wiekszosc spelniamy, wiec niewiem z czego jescze rezygnowac.
Do jednego musze sie przyznac, a mianowicie, nie uprawiam sportow. Jestem leniwa, doszlam do wniosku ze miesnie mi chyba zniknely, na wf nie chodze, na basen tez juz nie, trenowalam jezdziectwo to po wypadku tez zrezygnowalam,a jedyna forma ruchu to przemieszczanie sie i "bycie", przynajmniej zima.
Wczoraj byl moj pierwszy dzien na diecie 50/50, zawalilam ja troszke bo mama musiala upiec wczoraj pierekaczewnik i sie skusilam na mala porcyjke, jednak kaloryczna.
Razem:
544.5 kcal
W dni jedzenia normlanie nie bede liczyla kalorii. Tymczasem lece na silownie i modle sie o chocby minimalne pozytywne rezultaty we wtorek ...
W dni jedzenia normlanie nie bede liczyla kalorii. Tymczasem lece na silownie i modle sie o chocby minimalne pozytywne rezultaty we wtorek ...