Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Przezyłam wizyte u dietetyka !!!!
7 czerwca 2011
Dzien 2
Tak ! Przeżyłam ! Nigdy nie myślałam, że to może być aż tak stresujące, ale udało się ! Ogólnie to do tej wizyty podchodze sceptycznie. 95% wiadomości , które usłyszałam to byłam ich świadoma dzięki mojemu 5 letniemu doświadczeniu w ochudzaniu ;)
Wykupiłam dietę na tydzień : 1100 kcal. Zobaczymy co to będzie gdyz dostane ją w poniedziałek, ale mimo wszytsko wydaje mi sie , ze bede woalala sama sobie układac potrawy.
Waga od wczoraj drgnęła -0,3 kg :P
Biorąc pod uwage ze o godz. 17 zjadłam olbrzymia tortillę , to nie jest zle ;) ( chyba juz wiecie dlaczego nie chudne :| :P )
misiunia33
9 czerwca 2011, 08:58Ja rowniez bylam u pani dietetyk. Hmmm nie wiem jak bedzie u cieie,ale mnie ta dieta zrujnowala :/ Pani dietetyky wykreslila wszystkie "niepotrzebne" rzeczy ktore mialy mala wartosc odzywcza. Nie bylo wafli ryzowych, sera feta, dzemow. W zasazie to byl chleb (musialam kupowac specjalny gdzie na kromke jest 70 kcal) mieso, warzywa, oliwa, czasem wedlina , migdaly i kasza. bylo tak zdrowo ze az do wyzygania. a ja ciagle glodna chodzilam :( codziennie rano wstawalam by gotowac na swiezo obiad przed wyjsciem do pracy i go zjadalam przed 11. pozniej w pracy umieralam z glodu. Czasami sie zdazalo ze mialam na kolacje szlanke mleka i plaster ananasa, ale mleko moglam wypic jesli cwicze. Nawet jak mialam chore zatoki to cwiczylam by wypic to mleko (bo co to jest plaster ananasa) bylam ciagle zmeczona przez gotowanie i kupowanie skladnikow i ciale glodna zdarzalo sie ze jadalam 920 kcal. a na obiad byl kurczak otowany z kefirem.. bleee sucha kura i kefir! po 2 miesiacach jak sie rzucilam na jedzienie to zarlam naokraglo przez 2 tyg! nie moglem sie nasysic pozniej mialam kompulsy. dzwonilam wczesniej do dietetyczki i mowilam ze chodze glodna, ze po bieganiu kreci mi sie w glowie. uznala ze to brak silnej woli i mnie olala! na diecie schudlam ok 6 kg, ale jojo bylo ok 3,5 kg :P a tyle sie meczylam :( nie moglam nigdzie wyjsc, bo mialam jadlospis ustalony i musialam sie go trzymac. bylam uwieziona, smutna, glodna:( Wiec uwazaj, bo dietetycy sa rozni
Asiupek
7 czerwca 2011, 14:51Masakra! Czyli jedzac 1100 - porcje wrobelkowe to i tak masz tylko 550kcal deficytu? :((( A nie dal porad na przyspieszenie metabolizmu?
Asiupek
7 czerwca 2011, 14:05Ci ciekawego dietetyczka powiedziala? Bo szczerze mowiac bulic siano aby dostac diete 1100kcal to lepiej sobie w gazecie znalezc jadlospis...
krwawaMerry1986
7 czerwca 2011, 10:07wiesz, ze miałaś rację? ;P dzisiaj waga paskowa się ukazała :) gratuluję spadku :)
ninka717
7 czerwca 2011, 09:58nie jemy fast foodów ;p niestety sama wiem jak kuszą ... echhhh