Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Beznadzijnie zaczełam nowy rok ...
3 stycznia 2011
Otóż, nie mam sie czym chwalić, wstydzę sie sama przed sobą, teraz się wyspowiadam w ramach oczyszczenia i zaczynam walkę.
Sylwester przespałam w samochodzie na parkingu przed budynkiem w ktorym wszyscy znajomi sie bawili. 500 zł za parę a ja nawet fajerwerków nie doczekałam. Wstyd mi...
Dzień pierwszy leczyłam sie leząc w łóżku, oglądając "Dwoch i pół" i jedzać pizze ! Juhuuu ...
A dzisiaj wchodze na wage a tam .... tararara 63,8 ! Dosłownie jakbym sama siebie spoliczkowała badz skrzywdzila w jakikolwiek inny sposób ! Nigdy nie osiągnełam takiej wagi ! Tragedia...
lecz dodam, że... jakoś nie byłam strasznie zaskoczona.
Od najbliższej niedzieli 100% diety, zero alkoholu conajmniej przez miesiąc. 4 Stycznia urodziny, 6 stycznia wigilia u babci, 7 stycznia urodziny przyjaciołki, a potem finito. W sumie przyznam ze nie mam ochoty nawet patrzec na alkohol po tym jak omal nie popełniłam samobójstwa za pomocą wódki.
Postanowienia noworoczne :
* Alkohol piję tylko jeden raz w miesiącu
* Skupiam sie na licencjacie
* Chudnę do 55 kg ! Zaczynając od miesiecznej diety "płaskiego brzucha"
* Inwestuje pieniądze
* Staram sie być lepiej zorganizowana i nie odkładać wszytskiego na później
* Bedę jeszcze lepsza dla mego lubego, ktory w gruncie rzeczy był na tyle kochany ze sylwetsra spędził ze mną w samochodzie pilnując abym nie zamarzła :), który nie zabił mnie jak rozbiłam jego samochód, który się nie kłóci kiedy ja krzycze i w ogole w ogóle jest całkiem fajny :)
jaysoon
3 stycznia 2011, 10:39Powiem Ci tak: jesteś mega kozak;D PS. no i faceta masz cudownego,mój za coś takiego pewnie celowo by mnie jeszcze śniegiem przysypywał;)