Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
7/15


Gabrysia sobie dojebala:D lol

nie było stresu, ani nic  tych rzeczy ale zaliczyłam

KOMPULSA JUPI JEJ !:D

myśli o telefonie do przyjaciela i motywującej piosenki nic nie pomogly. ale ze mnie lipa

i chuj :)

Porazka nie jest przeciwieństwem sukcesu. przecież nie zre codziennie.

Ale chciałabym nauczyć się nad tym panować.

według mnie po 1. chodzilo za mna cos od paru dni.

dawałam rade.. ok. dzisiaj po pierwszym treningu turbo.. tak mi się chciało czegos słodkiego...albo może i niesłodkiego.. po prostu czegos 'zlego', ze nie dalam rady. z obiadem wdupilam jakies 1500 kalorii.. a potem plynelam :) 5 ciasteczek, 2 herbatniki, kawa, trochę j. naturalnego z jabłkiem i masa migdalow, a na końcu dwie kanapeczki z awokado, serkiem białym, szyneczka, pomidorkiem jakims serem i sosem.

zla Gabi. dzizas.

 

podejrzewam, ze to dlatego bo dzisiejszy dzień pod względem regularności posilkow dal dupy.

po pierwszym domku za pozno, potem zjadłam znowu...przyszłam do domu i była pora karmienia, ale zamiast zjeść to poszlam cwiczyc... i tak wyszlo..

a rano waga pokazala 58 kg, druga 60. wow:D i to takie moje obżarstwo.

chyba dieta działa...lol

najlepsze jest to, ze w tym turbo wychodzi, ze powinnam jesc 1500 kalorii.. zalosne.

obym chudla na 2000:)

zmiejszyly się obwody o 0,5 cm, jeden o jeden...

i w sumie ok.

 

była sobota i możliwość na cos sweet. ale jej nie wykorzystałam i sa skutki.

 

dobija mnie myśl, ze mój brzuch to jednak skora.. ale walczymy i jutro wracam na odpowiednie tory.

moral tego wszystkiego jest taki, jak Cie nosi to zjedz to na co masz ochote.

skonczyloby się na ciastkach i kawie..

a tak to dodatkowo wpierdolilam jogurcik, jabłko etc.

chciałam się zapchać, ale znam siebie i nie pomaga mi to.

 

nooo..

dobra i od jutra zaczynamy znowu. tym razem już na full.

czyli sobota dzień rozpusty, tj. panujemy nad tym co jem, ale mogę pozwolić sobie na jakas niedozwolona przyjemność, kawe, zeberko, pizze czy lody. chyba, ze ochota mnie zlapie wczesnej tak jak dziś..:) no to wpierdalamy i to od razu to na co mam ochote, a nie zapychacze :)

rzecz druga, ujędrniamy, masujemy bla bla. trzymamy się scisle por posilkow, wiem, co jem..gotuje...2000.

do tego turbooooosss;d

a reszte to wiem.. chce nauczyć się panowania nad sobą..

neie bylam glodna, zla etc. nie wiem czemu tak wyszlo.

no trudno. 5 kg... :)to mój cel.

wazenie raz w tygodniu w sobote, może mi to zepsuc nastroj, bo waga sobie skacze, ale trzeba to kontrolować.

jutro dzień pierwszy z drugiego, bo dzisiaj turbo zaliczone, 300 kalorii niby spalilo,

 

ale mnie brzuch boli. omgggggggggggggggg:) baj

 

 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.