witajcie.
dzis: 1700 kalorii, 20 min arms, 30 min rower, 8 min abs, 10 min posladki, cwiczenia na biust, rozciagajace.
walcze, niepoddaje sie. mam nadzieje, ze w sobote waga cOs zleci, albo chociaz bedzie taka jak tydz temu.
co do faceta. tak, macie racje. nie jest wart. od dawna sie nie uklada. przestal byc taki jak na poczatku. czuje sie olewana i ignorowana. dostaje jedynie powera, jak.odchodze i milcze przez 3 tyg. nadskakuje. jest radosny. potrafi odpisac na smsa i dodatkowo prowadzic dalsza konwersacje ! szok. bo kiedy wraca wszystko do normy, ja sie produkuje. a on albo ignoruje moje smsy, alno pozno odpowiada. zrywalam duzo razy. jednak nic to nie zmienilo. ostatnia sytuacja wygladala tak, ze zerwalam. ponad 2 tyg cisza. i nagle sie odezwal. zabiegal 3 dni. potem przestal sie odzywac..a na moje wiadomosc i moja obecnosc reagowal obojetnoscia i chlodem. wiec.. napisalam mu szczerze, ze jest wazny..ze doceniam to co zrobil dla mnie i nie chce go zmieniac. ale rani mnie swoim zachowaniem etc. final byl taki, ze poprosilam aby podjal decyzje. albo obydwojgu nam zalezy i walczymy. mowimy o tym co nas boli i probujemy cos zmienic. albo konczymy to definitywnie. ale odpowiedzi nie dostalam. dzwonil do mnie. i pogadalismy o wszystkim. jakby tematu nie bylo. potem pytal co chce na urodziny. napisalam mu, ze jego ;) i ta wiadomosc zignorowal. pozniej napisalam znowu. nie odpisal. i naklikalam cos w stylu: dzieki za zignorowanie mnie. odpisal : nie ma za co.
i moze to glupi powod, ale lzy mi w oczach stanely. podjelam definitywna decyzje. odchodze. dalam z siebie wszystko. ustepowalam, studiowalam ksiazki zeby go zrozumiec, probowalam i prosba i grozba. i odchodzilam i tolerowalam. czasem zjebalam.. probowalam pokojowo. uzewnetrznilam swoje uczucia, powiedzialam wszystko szczerze..z mysla, ze zrozumie. nie dostalam nawet odpowiedzi. wczoraj dzwonil. nie odebralam.. nie powiedzilam ze odchodze. po prostu odeszlam. czas uczyc sie na bledach. nie pierwszy facet robi mi taki psikus.
' od teraz musze zyc, musze isc bez uczuc dalej, to co jest popiolem kiedys bylo zarem. i niech to juz tak zostanie, bo tak lepiej. mam juz swiety spokoj wole zyc bez Ciebie./ verba_ nic wiecej
Majka381975
20 kwietnia 2013, 17:31No łatwo ci nie będzie, bo uczucia to nie lampka niestety, żeby można było zapalić i zgasić (gdzieś tak przeczytałam). Swoje musisz się powściekać i posmucić, ale w końcu odnajdziesz spokój i spotkasz faceta, któremu zależy bardzo, bo tak na oko to temu zależało tylko trochę, a to chyba najgorsze, co może być. Trzymaj się i powodzenia!
vema199012
18 kwietnia 2013, 12:23Super, nie poddawaj się :) A jaki masz stanik sporotwy? Bo mi w tym moim i tak, co nieco skaczą i aż tak szaleć nie moge :/