Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
# nowy dzien.
7 marca 2013
ciekawe jak to dzisiaj bedzie. jak na razie wybieram sie do pracy i kazdy posilek do 15 zaplanowany. zrobilam sobie nawet wersje light kawy..do pracy zeby nie kupowac bomb kalorycznych. sniegu pelno, szaro i nic sie nie chce.. samopoczucie zle..humor tez nijaki i co sie dziwic, ze mam wszystko gdzies. okres sie zbliza..a mnie kazdy gdzies zaprasza, w niedziele byl fastfood z kolega, wczoraj wujek mnie namawial, na burritto, bo nie jadlam nigdy.. i tak sie ciagnie. w domu sama dowalam sobie slodyczami..wczoraj oprocz spaceru nawet nie pocwiczylam.. i jestem na jak najlepszej drodze do powrotu mojej wagi, a przeciez nie chce taka byc.. waga moze nie spadac, ale nie chce zeby rosla..i boje sie kazdego dnia, boje sie siebie i swoich napadow. nie znam siebie, nie ufam sobie.. kiedys bylam na diecie 1000.. nie jadlam slodyczy..na swieta sprobowalam tylko kawalek karpatki.. a teraz ? powracaja moje zle nawtki.. i kazdy mowi, ze raz mozna..ze przesadzam..ze ciuchy na mnie wisza.. ale nikt nie rozumie, ze jedzac tak wroce do tego co bylo. i zauwazylam jedna rzecz.. jak dostarcze sobie cukru to jestem happy i moge gory przenosic. czemu tak jest ! jak zastapic ten pieronski cukier czyms co da podobny efekt a nie bedzie kaloryczny..help. /