Miałam napisać, to napiszę. Od początku września mam nową pracę. Dojeżdżam 30 km. Praca za biurkiem. Bywa, że trzeba zrobić coś na szybko, ale bywa też, że jest kompletny luz.
Pracuję ponad tydzień, coraz bardziej jestem zaklimatyzowana. I po tym tygodniu stwierdzam, że to był odpowiedni czas, żeby pójść do pracy.
Ola ma rok i 7 miesięcy. Zostaje z opiekunką, naszą sąsiadką drzwi w drzwi, starszą panią i jej mężem. W ciągu dnia jest u nich, a na drzemkę przychodzą do nas, więc śpi w swoim łóżeczku. Ci państwo mają dzieci i wnuki, ale są za granicą od 15 lat. Moja mama ma do nas 300 km, a rodzice męża nie żyją. Więc Ola ma w tej pani babcię, której bardzo potrzebuje, a w jej mężu dziadka - zresztą tak do nich mówi. Rano po kaszce już pyta o babcię. Jak do tej pory nie było łez czy jakiejś niechęci do pójścia do babci i dziadka. Więc i ja w pracy jestem spokojna.
Chcąc zachować formę, jaką wypracowałam sobie na macierzyńskim, muszę się zorganizować z jedzeniem (nie dietą!) i ćwiczeniami. Dużo osób zamawia tu jedzenie z różnych restauracji, ale ja nie będę robić tego często. Po pierwsze - strasznie słone. Ja w domu w ogóle nie używam soli. Po drugie - jednak nigdy nie wiadomo w 100%, co w nim siedzi. Po trzecie - generalnie to jest kaloryczne, nawet w takiej sałatce jest smażone mięso, grzanki, sos itp. Więc muszę się zorganizować i przywozić sobie swoje jedzenie. Wczoraj wyszło mi to super. Od razu jak wstałam, to wstawiłam na parę mięso i ziemniaki. Zajęło mi to 10 minut. Zanim wyszła spod prysznica, obiad był gotowy 😀 Będę się starała robić tak częściej.
Muszę się też zorganizować z ćwiczeniami. Strasznie mi ich brakuje. Nie dam rady czasowo ćwiczyć i spacerować tyle, co do tej pory, ale też nie muszę już chudnąć - chcę ćwiczyć tylko dla zdrowia i utrzymania wagi, no i oczywiście dla przyjemności. Zajęcia fitness wracają, więc to już 2 godziny w tygodniu. Może w soboty będzie mi się udawało poćwiczyć z 2 godziny przed filmem, jak Ola będzie spała, albo wyjść na sportowy spacer, jeśli będzie ciepło i mąż będzie w domu. To już by były 4 godziny. Nie sądziłam, że kiedyś tak niesamowicie będzie mi brakowało sportu. Uwielbiam te endorfiny. I uczucie "rozgrzanego tyłka" też uwielbiam 😀
Eleyna
10 września 2022, 10:18Fajnie mieć takich sąsiadów, na których tak można polegać.....tez znam takich dziadków 😊 Życzę miłego weekendu 🤗
Janzja
9 września 2022, 22:13Na pewno uda sie jakos dorzucic cwiczenia. Fajnie, ze wszystko dobrze sie uklada :)