Niby zwykły dzień jak co dzień, sobota, nawet nie sprzątałam, mama jest i bawi się dużo z Olą, a ja jakoś tak się nalatałam przez cały dzień, aż plecy mnie bolą i wtapiam się w łóżko, na którym właśnie jakimś cudem zaległam.
Gadałam z mamą i zgodziła się, że jakby zrobiło się niebezpiecznie (mieszkamy 15 km od granicy z Białorusią), to możemy z Olą przyjechać na jakiś czas do nich. Nawet sama to chciała zaproponować. Moi rodzice mają do nas ponad 300 km. Mąż tak czy siak będzie musiał zostać ze względu na pracę. Chociaż na razie nie ma takiej potrzeby, żeby wyjeżdżać.
Kiedyś jak będę pisać na komputerze (a nie na telefonie, jak zawsze), to napiszę, jakie błędy żywieniowe widzę u mojej mamy. Raczej "styl" jedzenia niż samo to, co się je. Oczywiście nic jej nie mówię, bo to nie moja rzecz.
Dziś była godzina szybkiego spaceru z wózkiem. Już się robi coraz zimniej, muszę znaleźć sobie jakąś alternatywę dla spacerów. Jeszcze we wrześniu wychodziłam z Olą łącznie nawet na 4-5 godzin. Ale już dzień krótszy i dziecku byłoby za zimno tyle łazić. A ja tak bardzo jak nigdy w życiu potrzebuję ruchu po porodzie. I jak nigdy w życiu mam na to czas. Latem wychodziłam za miasto i pchałam wózek pod górkę bardzo szybkim krokiem, puls miałam blisko szczytu górki powyżej 180 uderzeń. Trasa super, bo asfalt, otoczony polami, ale zero ruchu. Ale już tam nie chodzę ze względu na to, co się dzieje. Nie przepadam za ćwiczeniami z Internetu, nie lubię stepu, poza tym zawsze myślę o tym, żeby nie przeszkadzać sąsiadom z dołu. Ale posiedzę w wolnej chwili w Internecie i spróbuję obczaić coś, co mi podpasuje. A nuż polubię 😀 Z takiego gadania "tego nie lubię, tamtego nie lubię", to generalnie w życiu nic nie wychodzi, a nie tylko w odchudzaniu 😀
Janzja
14 listopada 2021, 08:54O, jak się zagłębiałam w tajniki jedzenia to też czasem mi oko ucieka jak ktoś tam coś je lub karmi dzieci. A to np jednej koleżance wyskoczyła już insulinooporność, a innej coś tam jeszcze. Ponieważ na jedzenie patrzę "najpierw głowa potem talerz" to też wiem, że samym gadaniem o jedzeniu ani nie pomogę, a tylko zdenerwuję, bo wiadomo jak to jest z dobrymi radami :P. Jak to mówią: daj przykład, a nie wykład, a mój przykład to póki co katering, więc.. hahaha ;-).
Milosniczka!
14 listopada 2021, 09:31Dobre, nie znałam tego. Mnóstwo osób mogłoby się kierować tą zasadą 😀
deszcz_slonce
13 listopada 2021, 22:04Nie zazdroszczę mieszkania blisko granicy z Białorusią. Jest tak kiepsko jak mówią w TV? Twoja córcia już duża?
Milosniczka!
13 listopada 2021, 22:089 miesięcy 😀
Milosniczka!
13 listopada 2021, 22:0915 km od granicy praktycznie nie ma różnicy, tylko ja wolę być ostrożna.
deszcz_slonce
14 listopada 2021, 09:50Już duża panna :) to dobrze, że nie jest az tak źle jak to sobie wyobrażałam oczami wyobrazni
Milosniczka!
14 listopada 2021, 10:09Ogólnie mieszka mi się tu bardzo dobrze (mieszkam na Podlasiu 2 lata, wcześniej Warszawa). Zła sytuacja jest na samej granicy, natomiast z punktu widzenia zwykłego mieszkańca tu jest ok. Pewnie bardziej odczuwają ci, którzy pracują np w mundurówce.