To już 3 dzień mojej diety. Prawdę mówiąc, czuję się jakbym była na niej już jakiś miesiąc. Nie, żeby mnie męczyła albo nudziła. Po prostu mam takie wrażenie. Praktycznie podporządkowałam swoje życie tej diecie. Codziennie świeże zakupy, pilnowanie odstępów między posiłkami i przygotowywanie ich. Wcześniej jadłam na co miałam ochotę, na obiad to co mama upichciła. Teraz, godzinę przed czasem obiadu wchodzę do kuchni, żeby sobie coś przygotować. O ile sama jestem w kuchni - gotowanie sprawia mi przyjemność. Jednak gdy w zasięgu mojej ręki jest moja mama to już nie jest to takie miłe. Jak zwykle słyszę "ciekawa jestem czy to posprzątasz!", "Jak zwykle bałaganu narobisz!". Niestety, nie potrafię robić tak, żeby w trakcie gotowania zawsze był porządek. Staram się zmywać na bieżąco, no ale nie da się wszystkiego. A te jej komentarze już mnie do szału doprowadzają!
Tak odbiegając od tematu sprzeczek z mamą. Jestem dumna z tego, że potrafię się oprzeć słodyczą. Póki co świetnie mi to wychodzi. Co prawda to dopiero 3 dzień diety, ale i tak moja silna wola sprawia, że jestem jeszcze bardziej zmotywowana i zadowolona :)
Niedawno wróciłam z przejażdżki rowerowej, ciężko mi było się zebrać, bo nie miałam towarzystwa :( Pojeździłam po okolicy 30 min - tak jak nakazywał plan ćwiczeń ABS, czyli norma wyrobiona :)
I tak na zakończenie :
Tak odbiegając od tematu sprzeczek z mamą. Jestem dumna z tego, że potrafię się oprzeć słodyczą. Póki co świetnie mi to wychodzi. Co prawda to dopiero 3 dzień diety, ale i tak moja silna wola sprawia, że jestem jeszcze bardziej zmotywowana i zadowolona :)
Niedawno wróciłam z przejażdżki rowerowej, ciężko mi było się zebrać, bo nie miałam towarzystwa :( Pojeździłam po okolicy 30 min - tak jak nakazywał plan ćwiczeń ABS, czyli norma wyrobiona :)
I tak na zakończenie :
Buziaki :)
ZonaBasia
3 sierpnia 2011, 22:01ja na szczescie nie mieszkam juz z rodzicami ale z tego co pamietam to bardziej zachecali mnie do pichcenia niz Twoja mamuska :) kombinuj ile w lezie a mamie moze przejdzie jak sie przyzwyczai ze tez potrafisz obchodzic sie z garami :) mnie tez mineły 3 dni od tak
Marcik90
3 sierpnia 2011, 21:41Skądś kojarzę te wszystkie komentarze, u mnie jeszcze z reguły dochodzą słowa: a może dodaj to, a ja bym to przykryła, a ja to, a ja tamto.... czasem włos się na głowie jeży. Jak kuchnia jest tylko dla mnie ( jak dziś) to na prawdę przygotowanie obiadu sprawiło mi przyjemność :) Gratuluję dojścia do 3 dnia :] I trzymam kciuki za dalsze powodzenie ;)
Banditt
3 sierpnia 2011, 21:36Oj tam ja takie docinki olewam, nabrudzi sie to sie posprzata przeciez nie zostawiasz po sobie bałaganu do wieczora... miłego