Czy zdażyło Wam się kiedyś, że coś pomyślałyście, rozważałyście pewne mozliwości i prosiłyście, aby ktoś inny podjął za Was decyzję?
Ja tak chyba miałam ostatnio - po udanym urlopie, jak miałam wrócić do pracy, stweirdziłam, że już czas najwyższy i ostateczny, aby zmienić pracę. Myślałam o tym od dłuższego czas, ale tak jakoś ostatecznie to powiedziałam właśnie wtedy. I zaczęły się w pracy dziać dziwne rzeczy, sprawy zmieniły obrót. i wtedy na skrzynce znalazłam ofertę pracy.... i nagle okazało się, że jeszcze gdzie iendziej mam szanse. choć może za odrobinę mniejsze pieniądze....ale nie o to chodzi.
Mam dylemat, bo odnosze wrażenie, że to wszystko, co się teraz dzieje, jest "znakiem", o który prosiłam. Bardziej tego nie mogę wytłumaczyć sobie samej chociaż....
Obecna moje praca jest stabilna, mam trwałe miejsce w firmie, nawet kierownicze ponoć.... ale jest taki chos, bałagan, a ja powoli jestem przytłaczana wszystkim i dodatkowo w niedalekiej przyszłości mam nieco zmienić to co robię. A na razie robię to co lubię!
mam dylemat - bo w nowej pracy nie będę tak postrzegana, jak teraz (albo tak tylko mi się wydaje, że jestem dla tych ludzi ważna), ale będę trybikiem w wielkiej maszynie, który robi to co lubi....
Co mam robić? sama zadaję sobie to pytanie....czy to faktycznie czas na zmiany?
Do tego, jak zmiany, to na całego - chcę powrócić do diety vitalii, z którą szło mi bardzo dobrze - 1 mc i 4 kg mniej było! A teraz - objadanie się, bo zajadam stres, ciążgle myślę o pracy, żyję tym. A tam, gdzie mogę iść - tego nie będzie. praca to praca, ale po jej skończeniu - tylko moje prywatne życie....
RATUNKU - naprawdę nie wiem co robić, a mam niewiele czasu.
ellysa
23 lutego 2012, 20:47oj ile ja bym dala zeby otrzymac jakis znak na zmiany:)ale skoro Tobie sie to przytrafilo to moze wlasnie powinnas z tego jak najszybciej skorzystac,moze to wlasnie jest ten czas?pozdrawiam:):)