...zaczyna mnie szrpać... noo zbliża się okres... nie lubię się taka, ale czuję, że wszystko mi przeszkadza, jestem opryskliwa, czepiam się... a przecież to był cudny weekend..
byłam z Mężusiem nad morzem... był 6 km spacer i 2 godziny na basenie. i co najważniejsze w 100% trzymana dietka... żadnych przekąsek, zero alkoholu... więc jestem z siebie dumna. Dziś rano się nie ważyłam, zrobiłam to popołudniu ..pokazało 62,3 kg. hmmm chyba nieżle skoro zawsze przed okresem potrafiło być nawet 2 kg wiecej ;) nooo byle do piątku. Bardzo chciałabym zobaczyć 5 z przodu. Piątek - niedziela dietę odpuszczam, postaram się jeść mniej... wyjazd ze znajomymi..nie chcę się nikomu tłumaczyc ze dieta itd... od poniedziałku wróce na dobre tory. tak by 7.05 było chociaż 57 z przodu :) taki tam malutki cel...
angelisia69
11 kwietnia 2016, 03:03zawsze na wyjazdach mozna dokonywac zdrowszych wyborow,a zdrowe odzywianie to nie wstyd ze dieta itd. wiec nie ma co sie tlumaczyc a poprostu jeszcze innych przekonywac do tego,napewno na zdrowie im wyjdzie ;-) Powodzenia