7.02 dokonałam pomiarów... waga pokazala 56,3 i ...wyjazd do Kołobrzegu... wszystko w normie... jedzonko w miarę... podkreślam w miare grzecznie, do tego 4 drinki ze słodkim soczkiem..... 8.02... miałam zamiar wskoczyć na ścisłą żeby wygonić cały ten syf z żoladka ale... o 14 tej zjadlam kawałek piersi z buraczkami a po 16tej poddałam się wciągnelam pasek czekolady, 4 cukierki czekoladowe, na kolacje 2 kromki białego chleba z szyką, żółtym serem i surowym ogórkiem... żeby tego bylo mało popiłam to 1 piwem...
dziś na wadze 57,1 więc kg do przodu... :( nic mnie nie nauczyło to ostatnie obzarstwo:(
dziś mam postanowienie silne postanowienie by byc na ścisłej... może jutro na wadze bedzie chociaż 56,5...
no to tyle o sobie... :(
jutro o 16 tej przyjeżdza koleżanka... i jak tu się nie obzerać? pewnie znów wpadnie jakiś drink... a w sobote wielki bal... i miałam mieć 55 z przodu :(
RRRRRAAAAATTTTUUUUUNNNNNKKKKKUUUUUU!
przeciez jestem duza dziewczynką... przeciez potrafie mówić nie...
buuuu :(
virginia87
9 lutego 2014, 11:43to teraz kilka dni spokojnego jedzenia i waga spadnie bo to pewnie wszytsko zalega w kiszkach teraz i stąd taka waga. trzymaj się i nie daj się golonkom :*