Rano waga pokazała 54,2 :D. Cały dzień byłam grzeczna. sniadanko: naturalny z platkami, II śniadanko pitna jogobella 0%, na przekąskę jabłko na obiad kawał mięcha z surówką... ZERO SŁODKOŚCI :D Nietety przed chiwlą dowieźli spoźnioną pizze i... gryznęłam ;( ale tylko trochę. Wiem, to bez sensu. Co mi dał jeden chaps? własciwie tylko poczucie winy...
Nic to zobaczymy co bedzie jutro... Jutro na 18tą fitnesik :D
Jak myslicie... to dobry pomysł z ważeniem sie codziennie??