- iść po małe zakupy
- iść na uniwerek załatwić sprawy
- iść do biblioteki odebrać książki
- rozpakować resztę klamotów z przeprowadzki
- odpocząć i porozciągać się by pozbyć się bólu pleców
Wczoraj dosłownie padłam. Miałam mega dziwny sen. Biegłam jakąś alejką i chcąc wrócić, zamknęłam na chwilę oczy, zrobiłam krok i byłam w zupełnie innym miejscu. Inne domu, drzewa, drogi. Ale miasto to samo. Podeszłam do jakiś kobiet które siedziały na ławce zapytać gdzie jestem. Podały mi nazwę ulicy (to było na drugim końcu miasta). Nie miałam jak wrócić do domu bo była ciemna noc. Powiedziałam im, ze nie wiem jak się tu znalazłam, że przed chwilą biegałam pod domem. Wskazały mi jakiś domek i kazały tam iść. Weszłam, zapukałam. W środku siedziała babeczka koło 40 ubrana w dresik, nie mówiąca po polsku. Wyjaśniłam jej po angielsku co się stało, a w ręku trzymałam nagle dwie fiolki z jakimś zielonym glutem-że niby to mogło mnie przenieść w przestrzeni. Wsadziła mi korki w uszy, ostrzegając, że będzie głośno. Gdy to robiła zaczęłam widzieć obraz jakiejś kobiety ubranej tylko w przepaskę na biodrach, z włócznią i czymś na głowie w rodzaju kłów słonia pomalowanych na czerwono. Dała mi właśnie takie kły, zawiesiła je na głowie albo szyi i kazała postarać się w walce, bo nie wrócę do domu. Mówiła, że moja przeciwniczka jest drobna, więc kły powinny zrobić robotę. Zaczepiła coś na moim uchu co odcięło mi zasilanie. Reszty tego wątku nie pamiętam. Później gdzieś w nocy miałam wrażenie, że jestem na swoim starym mieszkaniu, w swoim łóżku. Widziałam biurko, komodę, kwiaty. Potem panika, gdzie ja jestem, chyba nie powinnam być tutaj. No i się obudziłam całkowicie na nowym mieszkaniu -stety niestety. Dziwny był ten sen. Cholernie realistyczny. W międzyczasie był jeszcze jakiś wątek ale całkowicie go nie pamiętam.