Lubię co jakiś czas oglądać na yt serię <I tried a diet for a week>. Znajduję wtedy tak przedziwne diety jak 3 jabłka dziennie, gwiazdek KPOP'u, modelek itd. Chudną bo ilość dostarczanych kalorii jest niska, a i tak w komentarzach zdziwienie typu "o jaka super dieta! Tyle schudłaś, muszę spróbować". Serio ma to sens? Jedzenie często ledwo po 1000 kcal, co potem kończy się chorobami tarczycy.
Chociaż nie powiem, czasem znajdę coś co mi się spodoba- i tak wpadłam na raw vegan diet, czyli dietę surową wegańską. Teraz jem wegetariańsko ale to tylko dlatego że jem twarożek jako pasta do chleba xD Poza tym czasem jogurt i na tym się moje odzwierzęce produkty kończą. Ale na chwilę obecną raw diet nie dla mnie, nie mogę jeść dużej ilości błonnika ze względu na chory żołądek. Może w przyszłości spróbuję bo to wygląda na genialny plan w okresie upałów- kiedy nie chce się ani jeść ani gotować, a coś wrzucić trzeba.