Chandra mnie dopadła. Uświadomiłam sobie że studia już w poniedziałek, a ja mam warunek z matmy i nie wiem czy muszę składac jakieś wnioski podania czy co. Czy da rade powtarzać w 4 semestrze a nie trzecim. No i ta pogoda mi uświadomiła że czeka mnie znowu marznięcie i moknięcie na przystankach codzienne i dojazdy trwające w sumie w ciągu dnia 4 godziny a czasem więcej, bo nikt nie odpowiedział na moje CV które wysłałam w 20 miejsc.
Aż nie miałam siły ćwiczyć a przed kąpielą stanęłam przed lustrem spojrzałam na siebie i rozpłakalam się jak dziecko. Nie dość że gruba to brzydka.
Znalazłam jeszcze jedną ofertę pracy i jutro wybieram się zanieść CV bo zażyczyli sobie stawić się osobiście. Praca z dziećmi w weekendy i niektóre popołudnia. Tylko nie wiem ile zarobię... Muszę przynajmniej 500 zł tak aby się utrzymać. Liczę w ten sposób że teraz co miesiąc na dojazdy dostaje od rodziców 400 więc jeszcze przynajmniej ze 100 muszę dołożyć by mieć pokój (za takie pieniądze niestety tylko dwuosobowy) no i coś trzeba jeść. 400 zł to chyba takie minimum. Za 100 zł tygodniowo myślę ze bym była w stanie się wyżywić. Ale jeszcze dochodzi kwestia biletu mpk
Jest mi tak smutno bo żadne rozwiązanie mnie nie urządza. Myślę już nawet nad przeniesieniem się na studia zaoczne i znalazienie pracy na pełen etat, lub całkowite porzucenie studiów.
A najbardziej wkurza mnie fakt ze zapisałam sie na zaoczne a rodzice mnie przekonywali zebym jednak zmienila zdanie i poszla na dzienne, ze bede mogla zamieszkać we Wrocławiu. Ale gdy sie przepisałam wszystkiego się wyparli. A siostrzyczce mojej robią wesele na 140 osób i sami całość opłacają bo rodzice szanownego pana młodego powiedzieli że się nie dołożą bo niby kiedyś mu już dali 10 tys. a skoro on to wydał to jego sprawa.
Narzekam i narzekam ale cały dzień ryczę i ryczę i czuję się jak nic niewarty, niepotrzebny przedmiot.
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
grubamysza
27 września 2013, 22:28Kobieto popłacz sobie jeden dzień oby nie za często mówią że oczy też trzeba nawilżać a tak na serio każdemu się należy lepsze jutro i spełnienie marzeń musisz se w myślach powtarzać to nie koniec świata jak nie ta praca będzie inna to wtedy napewno masz większe szanse na dostanie pracy bo twoje ciało będzie emitować więcej dobrej energii która będzie odbierana pozytywnie przez otoczenie więc lepiej myśleć pozytywnie a nie że muszę dostać pracę przemyśl to a napewno będzie lepiej
ewcia.1234
27 września 2013, 20:23no to te dojazdy to rzeczywiście nie za ciekawie wyglądają ;/
Alice93
27 września 2013, 17:22Mi dojazdy zajmują 1,5 h w pociągu + 1h chodzenia. Mam też znajomych którym dojazdy zajmują 4h ale się da, chociaż to jest bardzo męczące. Wszyscy mówią 'wtedy możesz się uczyć, czytać', spoko, ale ja wtedy nie mam siły na to. Pracy szukałam całe wakacje i też nie dostałam :/ najważniejsze to się nie poddawać. I myślę że 100 zł to trochę mało na jedzenie, pomyśl sam filet z kurczaka kosztuje już 10-15 zł, jak tu zrobić obiad.
ItsMyTime
27 września 2013, 10:19ciężka sprawa, może tym razem uda się z pracą bo takie dojazdy wykończą Cię. Trzymam kciuki i życzę powodzenia :)
jovanka28
26 września 2013, 22:25czasem są takie dni :( popłacz sobie, wyrzuć to z siebie, a potem pomyśl sobie o conajmniej pięciu rzeczach w swoim źyciu, za które jesteś wdzięczna. Na pewno takie są. Poprawa nastroju gwarantowana! ;)