Dziś czwarty kwietnia, pomyślałam więc, że pora na krótkie podsumowanie poprzednich miesięcy :)
Miałam dużo potknięć i upadków, ale jestem dumna z tego, że za każdym razem udawało mi się podnieść i kontynuowałam to, co zaczęłam. Nie poddałam się - jestem ciągle w trakcie, a nie z powrotem na początku.
Moje ciało w ciągu ostatnich miesięcy uległo lekkim zmianom. Może nie diametralnym - spadło mi tylko 5kg, jednak mimo wszystko jestem już 5kilogramów bliżej celu, niż byłam o tej porze w zeszłym roku :) Najważniejsze, że waga spada a nie wzrasta, prawda ? :)
Wiem, że nie dałam z siebie wszystkiego - nie ograniczyłam wszystkich niezdrowych produktów (głównie mówię tu o słodyczach, gdyż to one są moim słabym punktem), dopiero od niedawna rozkładam jedzenie na 5 porcji - wcześniej skupiałam się głównie na ilości spożytych kalorii, a nie na jakości pożywienia (dlatego też często pozwalałam sobie na słodkie). Zdarzało mi się też nie znajdować czasu w ciągu dnia na jedzenie i objadać na noc, lub zjadać dużo za dużo i nie tego, co powinnam.
Czasem miałam tak bardzo dosyć siebie, czułam się obrzydzona swoim odbiciem w lustrze, zdołowana, że nie widzę efektów i tym, dlaczego tak dużo mnie kosztuje to, co niektórym przychodzi bez mrugnięcia okiem (wiem, bzdury). Objadałam się wtedy, myślałam "e tam, bez sensu, po cholerę mi ta dieta, lepiej zjem tabliczkę czekolady i popcorn". Błędne koło, ale czasem po prostu ciężko mi z tym walczyć.
Jednym z osiągnięć marca było nauczenie się jeść regularnie, w 2-4 godzinnych odstępach. Dziennie starałam się też nie przekraczać 1200 kalorii. Oczywiście - nie zawsze mi to wychodziło...
Ćwiczyłam ok.45 minut, prawie codziennie - z tego jestem bardzo dumna. Oczywiście mogło być lepiej - mogłam ćwiczyć więcej i intensywniej, ale nie jest to zły wynik - zwłaszcza dla kogoś, kto przez ostatnie 6 lat praktycznie się nie ruszał (z małymi wyjątkami).
Najwspanialsze jest to, że naprawdę lubię ćwiczyć! Uwielbiam to uczucie, gdy przekraczam bariery mojego ciała, gdy z dnia na dzień czuję, że mogę więcej niż wczoraj, czy tydzień temu, kiedy wykończona padam na łóżko dumna z siebie i w dużo lepszym humorze niż 40min wcześniej. I uwielbiam zakwasy - ból mówiący "wreszcie ruszyłaś dupę!" ;)
W styczniu zaczęłam zapisywać wszystko, co spożywam (zarówno posiłki jak i napoje) oraz to ile i kiedy ćwiczę. Teraz pewnych rzeczy już nie zapisuję, jak np. ilości spożytych napojów - przyzwyczaiłam się już do picia 1,5-2L wody na tyle, że nie muszę się bardzo na tym skupiać.
Ciągle za często pozwalałam moim słabościom wziąć nade mną górę, ciągle nie daję z siebie wszystkiego. Nie chudnę w maksymalnym tempie 1kg na tydzień, raczej ok. 0,5kg. Ale jest coraz lepiej.
Osiągnięcia:
- 5kilogramów mniej
- przyzwyczajenie się do regularnych posiłków w mniejszych porcjach
- przyzwyczajenie się do picia dużo wody
- pokochanie ćwiczeń
- gładka skóra, dużo jędrniejsza niż w styczniu
- zmniejszony cellulit
- zdrowe włosy i paznokcie
- błyszczące oczy
- dużo lepszy humor, więcej optymizmu i wiary w siebie
- ujędrnione uda
- troszkę mniejszy brzuch
- zaokrąglona, jędrniejsza pupa
Motywacja na dzisiaj: The Color Run !
Jeszcze długa droga przede mną, nie ma co ukrywać, czuję jednak jakiś optymizm związany z nią. Wierzę w siebie. Coraz rzadziej używam słowa "dieta" w odniesieniu do tego, co robię. Raczej są to "dobre nawyki", czy "zdrowy styl życia". W końcu tak naprawdę celem jest być zdrową i piękną - ciało odzwierciedla to, co ma w środku. Piękna, jędrna skóra na kobiecie size plus wygląda seksownie i kusząco, a obwisła, niezdrowa skóra wygląda okropnie nawet na super zgrabnej dziewczynie (a raczej sprawia, że jej właścicielka wygląda niezbyt atrakcyjnie).
Mam nadzieję, że w przyszłym miesiącu napiszę podsumowanie co najmniej o 3 kilogramy lżejsza i dużo szczęśliwsza i dumna ze swoich osiągnięć ! :)
melopsmas
5 kwietnia 2013, 22:45Dzięki ;)
karmell
5 kwietnia 2013, 18:59Piękny post i święta racja! :) Najważniejsze są dobre nawyki, zdrowy styl życia, bo to zostaje na dłużej, niż te 4 kilogramy zgubione przez dwa tygodnie na głodówce. I mogę przybić Ci piątkę odnośnie zakwasów, też je uwielbiam. :D Jestem z Ciebie dumna i wiem, że za miesiąc nie będzie to 5, a 8. Gratuluję i trzymam kciuki! :)