Witajcie Misiaczki :*
Jak kończy się u Was weekend ? U mnie aktywnie i to bardzo, 2 dni nie ćwiczyłam, więc postawiłam dziś przed sobą wyzwanie mianowicie zrobić 2 treningi z mojej tabelki na raz, trafiło na 5 x 6 minut, więc zrobiłam wszystkie części, czyli łączcie 10, co to był za czad, co to był za ogień, walące serce, piekące mięśnie, słaniające się nogi no i uśmiech dookoła głowy, czuję się cudownie :)
Nadciąga moje ostatnie 8 dni w Salonikach, powoli trzeba zacząć się pakować . Jestem taką bestią, że strasznie nie lubię pożegnań, ukrywam rodzącą się tęsknotę pod grubym pancerzem i już jakiś czas przed domniemanym wyjazdem odsuwam się od ludzi, bo tak mi lepiej, terapia szokowa w moim wypadku nie pomaga. Powrót do domu pewnie będzie ciężki, ale to nie pierwszy i nie ostatni z powrotów, coś mi się tak wydaję :)
Co do plaży to hmmm, schodzi mi skóra z twarzy, więc wybornie, nie mogło być lepiej przed wyjazdem, chyba wolę solarium, sto razy brązowsza jestem i bez takich incydentów :P
Udanego nowego tygodnia Kochane :*
Jeden z moich ulubieńców znów wygrywa, ojj rośnie w siłę, walka o pas to już tylko kwestia czasu.
Let's go Rory !