Hej
Jak ten tydzień zleciał. Praca, uczelnia, dom, ćwiczenia, nauka... I tak cały tydzień. Sesja się zbliża, nauki full. Nie wiem jak to ogarnę :( W pracy wzięłam kilka dni wolnego, muszę się uczyć... Znowu będę człowiekiem zombie, ale na ćwiczenia znajdę mam nadzieje godzinkę dziennie. Wgl mam wielką ochotę wybrać się na basen!
Jeżeli chodzi o dietę to ok, było kilka małych wpadek ale wiem z doświadczenia że nie można zbyt rygorystycznie podchodzić do odchudzania, bo kończy się to efektem jo-jo. Mam jedynie problem (jak to brzmi!) z alkoholem. Lubię wypić wieczorami lampkę wina, a wiem że to nie wpływa korzystnie na figurę.
Ćwiczę codziennie skalpel, lub mel b (głównie pośladki, ramiona i brzuch). Ważyć się na razie nie ważę bo nie mam wagi.
Niedziela:
10.00 bułka żytnia, serek wiejski lekki, duża łyżka powideł śliwkowych domowych, + kawałek kabanosa (po co?)
14.00 resztka bigosu (chudego) babci, bułka żytnia
17.00
20.00