Witajcie kochane !
jak idą wasze diety? mam nadzieję, że się nie poddajecie i dążycie do naszego letniego super ciałka? :D Ja się nie poddaję. Wczoraj wróciłam z Karpacza. Mieszkałam w hotelu, w którym był basen i siłownia, więc mój dzień był bardzo aktywny. Rano biegałam, potem siłownia i basen, potem nauka jazdy na desce z meeeega seksownym i przystojnym instruktorem ^^ i wieczorem znowu siłownia i basen. Dziennie spalałam około 1000 kcal z samych ćwiczeń, nie wiem ile z deską i ile z samego 'istnienia' ale to nie jest ważne, nie należy popadać w paranoję :) to bardzo dużo kcal, ale jadłam strasznie obfite i pyszne śniadania, bo takie tam mieli smakowite rzeczy, że aż się uszy trzęsły :D obiadki nie były złe, zawsze do jakiejś restauracji szlo się i starałam się zjesć jakąś sałatkę lub grillowaną pierś z kurczaka czy coś. Bez grzeszków się nie obyło, ale to było typu kilka frytek lub takie tam. Ale moim największym osiągnięciem jest 8 dzień bez słodyczy. To jest moja największa satysfakcja :) i nie mogę się teraz poddać, opierałam się gofrom, szarlotkom, sernikom, babkom, czekoladkom, bitej śmietanie, tiramisu, pana cota, chipsom,żelkom i batonom i NIE PODDAM SIĘ TERAZ I NIE ZMARNUJĘ TEGO, CO OSIĄGNEŁAM.
Dziś mamy sobotę, w poniedziałek do szkoły i będą wyniki wyborów do samorządu, nie liczę na wiele, ale dostać bym się chciała. W piątek idę na kontrolę, chciałabym ważyć 63-64 kg. Zobaczymy :) Moja przyjaciółka ma urodziny i właśnie w piatek zaprosiła nasze inne przyjaciółki i kilka osob z naszej klasy gdzieś za miasto do lasu na ognisko i imprezę. Niby mam szlaban od rodziców na imprezy za oszukiwanie, ale może by się zgodzili, no nie wiem, to jest do dyskusji. Ale pada pytanie czy ja chce i czy powinnam tam iść. Jeśli bym zjadła parówkę drobiową z ogniska i kromke chleba to tragedii nie będzie. Ale z pewnością będą tam słodycze i alkohol. Czy ja sobie poradzę? Czy dam radę i nie skuszę się? Bo nie ma dla mnie opcji bym na ten jeden wieczór się poddała, bo to mnie zniszczy. Ja się muszę trzymać. Z jednej strony mogłabym nie pójść, ale z drugiej zrobię przykrość mojej przyjaciółce. Nie wiem co mam robić.. muszę to przemyśleć. Co Wy sądzicie?
Jak byłam tydzień temu u dietetyczki to ważyłam 66,8 kg a dziś 65,2 kg. Czyli spadek jest minus 1,6 kg :D Będzie dobrze, wierzę w to.
Dziękuję wszystkim za komentarze i słowa wsparcia, to znaczy dla mnie wiele.
Wymiary :
Trzymamy się prawda? :D ten weekend też muszę maksymalnie wykorzytsać, choć 97 zadań z chemii do zrobienia jest.... -.- ale chcę w końcu zobaczyć 64 kg :D
Zastanawiam się na Skalpelem Ewy. Cwiczyłam z nią już coś innego i było fajnie, ale ciężko, a skalpel widzę daje efekty :) doradzicie coś? :)
Pozdrawiam was kochane Vitalijki!
miłego weekendu <3
xoxo
meangirl16
jak idą wasze diety? mam nadzieję, że się nie poddajecie i dążycie do naszego letniego super ciałka? :D Ja się nie poddaję. Wczoraj wróciłam z Karpacza. Mieszkałam w hotelu, w którym był basen i siłownia, więc mój dzień był bardzo aktywny. Rano biegałam, potem siłownia i basen, potem nauka jazdy na desce z meeeega seksownym i przystojnym instruktorem ^^ i wieczorem znowu siłownia i basen. Dziennie spalałam około 1000 kcal z samych ćwiczeń, nie wiem ile z deską i ile z samego 'istnienia' ale to nie jest ważne, nie należy popadać w paranoję :) to bardzo dużo kcal, ale jadłam strasznie obfite i pyszne śniadania, bo takie tam mieli smakowite rzeczy, że aż się uszy trzęsły :D obiadki nie były złe, zawsze do jakiejś restauracji szlo się i starałam się zjesć jakąś sałatkę lub grillowaną pierś z kurczaka czy coś. Bez grzeszków się nie obyło, ale to było typu kilka frytek lub takie tam. Ale moim największym osiągnięciem jest 8 dzień bez słodyczy. To jest moja największa satysfakcja :) i nie mogę się teraz poddać, opierałam się gofrom, szarlotkom, sernikom, babkom, czekoladkom, bitej śmietanie, tiramisu, pana cota, chipsom,żelkom i batonom i NIE PODDAM SIĘ TERAZ I NIE ZMARNUJĘ TEGO, CO OSIĄGNEŁAM.
Dziś mamy sobotę, w poniedziałek do szkoły i będą wyniki wyborów do samorządu, nie liczę na wiele, ale dostać bym się chciała. W piątek idę na kontrolę, chciałabym ważyć 63-64 kg. Zobaczymy :) Moja przyjaciółka ma urodziny i właśnie w piatek zaprosiła nasze inne przyjaciółki i kilka osob z naszej klasy gdzieś za miasto do lasu na ognisko i imprezę. Niby mam szlaban od rodziców na imprezy za oszukiwanie, ale może by się zgodzili, no nie wiem, to jest do dyskusji. Ale pada pytanie czy ja chce i czy powinnam tam iść. Jeśli bym zjadła parówkę drobiową z ogniska i kromke chleba to tragedii nie będzie. Ale z pewnością będą tam słodycze i alkohol. Czy ja sobie poradzę? Czy dam radę i nie skuszę się? Bo nie ma dla mnie opcji bym na ten jeden wieczór się poddała, bo to mnie zniszczy. Ja się muszę trzymać. Z jednej strony mogłabym nie pójść, ale z drugiej zrobię przykrość mojej przyjaciółce. Nie wiem co mam robić.. muszę to przemyśleć. Co Wy sądzicie?
Jak byłam tydzień temu u dietetyczki to ważyłam 66,8 kg a dziś 65,2 kg. Czyli spadek jest minus 1,6 kg :D Będzie dobrze, wierzę w to.
Dziękuję wszystkim za komentarze i słowa wsparcia, to znaczy dla mnie wiele.
Wymiary :
Pomiar | Masa ciała | Szyja | Biceps | Piersi | Talia | Brzuch | Biodra | Udo | Łydka | Spalonych kalorii |
Zawartość tłuszczu |
Usuń pomiar |
---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|
kg | cm | cm | cm | cm | cm | cm | cm | cm | kcal | % | ||
26 stycznia 2013 | 65,2 | 31,0 | 28,0 | 92,0 | 75,0 |
88,0 | 92,0 | 60,0 |
39,0 | 0 | 27 | Usuń |
Nie jest źle. Przy wizycie u dietetyczki w zeszłym tygodniu w talii miałam 83, czyli super :D | ||||||||||||
---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|
Zastanawiam się na Skalpelem Ewy. Cwiczyłam z nią już coś innego i było fajnie, ale ciężko, a skalpel widzę daje efekty :) doradzicie coś? :)
Pozdrawiam was kochane Vitalijki!
miłego weekendu <3
xoxo
meangirl16
navybluee
3 lutego 2013, 16:37Hm, to może faktycznie... Masz pewnie racje, spróbuję, ale wiesz jaka jest rozmowa nawet z moim kolegą? - Idę na odwyk od czekolady - A zaraz będzie złoty strzał xD W ogóle jak chciałam kupić czekoladę koledze, to kupiłam jedną - zjadłam, drugą - zjadłam dopiero chyba trzecia dotrwała xD To właśnie będzie Twój sprawdzian, te ognisko! Czy jesteś silna, czy dasz radę! Idź! Przecież nie będziesz uciekać w nieskończoność. :)
joasia1617
26 stycznia 2013, 21:32Gratuluję !!
sahnebonbon
26 stycznia 2013, 16:29To gratulację! Świetnie, że się nie poddajesz i trzymasz dietę. No i najważniejsze, że nie jesz słodyczy. Zazdroszczę Ci strasznie tego Karpacza, seksownego instruktora i deski. Ja tak lubię jeździć na desce i nartach, ale w tym sezonie jeszcze nie miałam okazji :( Może to nadrobię po sesji ;) Ja osobiście ćwiczyłam z Ewą, ale zrezygnowałam, bo dla mnie jej ćwiczenia są zbyt monotonne i jakoś tak nie potrafi mnie zmotywować i nie dawało mi to radości za bardzo. Dlatego polecam Mel B albo Jillian Michaels z nimi mi się lepiej ćwiczy. Oczywiście, że damy radę i będziemy wyglądać pięknie na wakacje! Tylko trochę pracy przed nami, ale na pewno się opłaci! Powodzenia :*
kurczakens
26 stycznia 2013, 16:22oj dziękuję, ale naprawdę te fotki to wyszły korzystniej niż wygląda rzeczywistość :D poza tym dołuje mnie moja napuchnięta i okrągła twarz :( a takie życie z tym jedzeniem, to nie życie, ale będę walczyć! co do skalpela, ja zaczęłam dzisiaj i powiem ci, że wydaje się lajtowy, a mi się po jakimś czasie mięśnie zaczęły trząść i cholernie bolało, ale dałam radę do końca! byłam z siebie dumna, że w końcu wystartowałam i tobie też radzę zacząć, efekty z pewnością będą! co do imprezy przyjaciółki - zawsze można zwalić na rodziców, że ci nie pozwolili, ale z 2 strony omijać imprezę przyjaciółki z powodu jedzenia....sama musisz odpowiedzieć sobie na pytanie czy jesteś na tyle silna, żeby się oprzeć temu wszystkiemu, ale licz się z namowami ze strony innych. mnie chyba to najbardziej by wkurzało, choć możesz też powiedzieć, że nie masz ochoty, bo źle się czujesz czy coś :) a przyjaciółka wie, że się odchudzasz? bo jeśli tak, to przynajmniej w niej będziesz miała oparcie i nie powinna cię z tym jedzeniem cisnąć :D w każdym bądź razie nie zmarnuj tego, co już masz, pokonałaś te wszystkie pyszności na wyjeździe, a teraz miałabyś się poddać? NIGDY! :*
bedaspadki
26 stycznia 2013, 15:39Spróbuj skalpel, nie zastanawiaj się dłużej, bo nad czym? na pewno Ci nie zaszkodzi. Na początku może być ciężko, ale nie zniechęcaj się. Każde ćwiczenia wykonywane systematycznie z czasem stają się lżejsze do wykonania. Musisz uważać przy piciu alkoholu, wtedy najbardziej kusi żeby coś sobie zgryźć i zatracasz kontrole. Nie poddawaj się, bo swietnie Ci idzie! tak jak piszesz, nie zmarnuj tego co do tej pory osiągnęłaś. powodzenia :*
Julia551
26 stycznia 2013, 15:19Mamy prawie identyczne wymiary;)Fajnie,że wypad się udał;)No i jak tak dobrze ci idzie to nie możesz pod żadnym pozorem się poddać!Trzymam mocno kciuki i powodzenia;*
fokaloka
26 stycznia 2013, 15:16Super spadek, obyy tak dalej. :d
navybluee
26 stycznia 2013, 15:08Ahh... kiedyś tak zejdę w samej bieliźnie i zrobię sobie rano kakao mniam.... :) Gratuluję dni bez słodyczy! Dla mnie to też zmora!