Witajcie chudzinki!
Wstyd mi za siebie, nie daję rady. Chcę coś zrobić ze sobą i ze swoim ciałem, prawda? A mimo to ja nie staram się maksymalnie. Podjadam. Jem słodycze. No muszę się przyznać. To najlepsze wyjście chyba. Podjadam też wieczorami, jem za dużo. Masakra. I co się dziwić, że waga nie spada? Niby mama mi mówi, że widać, że schudłam. Tak to prawda, ja też to czuję. Ale mimo to nie robię niczego w tym kierunku by zdobyć swój cel. Jeżeli chodzi o aktywność fizyczną to nie mam zastrzeżeń, wręcz jestem z siebie dumna. Jeszcze nigdy nie wkręciłam się tak w bieganie! W poniedziałek będą trzy tygodnie jak biegam regularnie. Już aż 5 km. To dużo jak na mnie ; ) cały czas mam zamiar zwiększać dystans. No i codziennie na rolkach też jeżdżę, ale nie umiem powiedzieć jaki dystans. Chociaż wychodzi jakieś pół godziny. Dziś kupiłam hula-hop, skakankę i kokardę do ćwiczeń. Więc urozmaicę swój trening : D
Nie jestem z siebie dumna jeśli chodzi o jedzenie. Dziś zjadłam tyle słodyczy ile widziałam i wieczorem kolacja tak obfita, że ho ho. Ale cóż, nie poddaje się i jadę dalej!
Od jutra, nie. Lepiej powiem : Od dziś kolejny raz się biorę. Co to jest ponad 4 kg w obliczu mojego zadowolenia, dumy, szczęścia, zdrowia?
Natomiast moje serduszko nie jest w dobrym stanie. Powiedzcie mi, czy tylko ja mam problemy ze zdecydowaniem? Z łatwym zauroczaniem się? Bo mam chłopaka, od trzech lat, kocham go jak najbardziej. Ale.. nigdy w to nie wątpiłam, że to ten jedyny. ostatnio mam wątpliwości. Byłam na tych wakacjach i tam poznałam chłopaka, 19 lat. Kelner. Po prostu tak przystojny, że musiałam codziennie go widzieć. Bardzo mi się podobał. Turek oczywiście. Nie umiałam go nie widzieć, jak nie widziałam to wariowałam. I zagadałam do niego. Spotkaliśmy się dwa razy sam na sam. Dużo rozmawialiśmy. Chciał mnie pocałować. Nie zgodziłam się, nie mogłam tego zrobić mojemu chłopakowi. Z jednej strony byłam z siebie dumna, a z drugiej bardzo chciałam. Jak wróciłam do Polski to kontaktowaliśmy się przez Facebooka. Było super miło itd. Po pewnym czasie przestał odpisywać. Czułam się jak jakaś łatwa kretynka. Po prostu do dupy. I wtedy dzisiaj z pomocą zjawiła się moja mama. Po wysłuchaniu wszystkiego pocieszyła mnie, dzięki Niej czuję się znacznie lepiej a ten dupek niech żałuje co stracił. Chociaż serduszko nadal boli.
Dobra laski, postaram się teraz pisać tu codziennie a jeśli mi się nie uda to jak najczęściej. w końcu wakacje są, nie? ;)
Jutro Wam wstawię zdjęcia, co Wy na to?
A teraz trochę motywacji:
Czyż nie jest cudowny? <3
This is true!!!
And oczywiście coś o jedzonku : )
Trzymajcie się laski, chudniemy!
xoxo
meangirl16
Wstyd mi za siebie, nie daję rady. Chcę coś zrobić ze sobą i ze swoim ciałem, prawda? A mimo to ja nie staram się maksymalnie. Podjadam. Jem słodycze. No muszę się przyznać. To najlepsze wyjście chyba. Podjadam też wieczorami, jem za dużo. Masakra. I co się dziwić, że waga nie spada? Niby mama mi mówi, że widać, że schudłam. Tak to prawda, ja też to czuję. Ale mimo to nie robię niczego w tym kierunku by zdobyć swój cel. Jeżeli chodzi o aktywność fizyczną to nie mam zastrzeżeń, wręcz jestem z siebie dumna. Jeszcze nigdy nie wkręciłam się tak w bieganie! W poniedziałek będą trzy tygodnie jak biegam regularnie. Już aż 5 km. To dużo jak na mnie ; ) cały czas mam zamiar zwiększać dystans. No i codziennie na rolkach też jeżdżę, ale nie umiem powiedzieć jaki dystans. Chociaż wychodzi jakieś pół godziny. Dziś kupiłam hula-hop, skakankę i kokardę do ćwiczeń. Więc urozmaicę swój trening : D
Nie jestem z siebie dumna jeśli chodzi o jedzenie. Dziś zjadłam tyle słodyczy ile widziałam i wieczorem kolacja tak obfita, że ho ho. Ale cóż, nie poddaje się i jadę dalej!
Od jutra, nie. Lepiej powiem : Od dziś kolejny raz się biorę. Co to jest ponad 4 kg w obliczu mojego zadowolenia, dumy, szczęścia, zdrowia?
Natomiast moje serduszko nie jest w dobrym stanie. Powiedzcie mi, czy tylko ja mam problemy ze zdecydowaniem? Z łatwym zauroczaniem się? Bo mam chłopaka, od trzech lat, kocham go jak najbardziej. Ale.. nigdy w to nie wątpiłam, że to ten jedyny. ostatnio mam wątpliwości. Byłam na tych wakacjach i tam poznałam chłopaka, 19 lat. Kelner. Po prostu tak przystojny, że musiałam codziennie go widzieć. Bardzo mi się podobał. Turek oczywiście. Nie umiałam go nie widzieć, jak nie widziałam to wariowałam. I zagadałam do niego. Spotkaliśmy się dwa razy sam na sam. Dużo rozmawialiśmy. Chciał mnie pocałować. Nie zgodziłam się, nie mogłam tego zrobić mojemu chłopakowi. Z jednej strony byłam z siebie dumna, a z drugiej bardzo chciałam. Jak wróciłam do Polski to kontaktowaliśmy się przez Facebooka. Było super miło itd. Po pewnym czasie przestał odpisywać. Czułam się jak jakaś łatwa kretynka. Po prostu do dupy. I wtedy dzisiaj z pomocą zjawiła się moja mama. Po wysłuchaniu wszystkiego pocieszyła mnie, dzięki Niej czuję się znacznie lepiej a ten dupek niech żałuje co stracił. Chociaż serduszko nadal boli.
Dobra laski, postaram się teraz pisać tu codziennie a jeśli mi się nie uda to jak najczęściej. w końcu wakacje są, nie? ;)
Jutro Wam wstawię zdjęcia, co Wy na to?
A teraz trochę motywacji:
Czyż nie jest cudowny? <3
This is true!!!
And oczywiście coś o jedzonku : )
Trzymajcie się laski, chudniemy!
xoxo
meangirl16
meangirl16
29 lipca 2012, 12:40ale trzeba coś wybrać.. albo figura, albo słodycze : ) ale damy radę!!
meangirl16
29 lipca 2012, 12:40No trudno jest, zwłaszcza jak się jest uzależnionym od słodyczy
Hilly
29 lipca 2012, 11:50ehhh skąd ja to znam? biegać można w nieskończoność, ale z jedzeniem jest kłopot. damy jakoś radę chyba co? :) pozdrawiam.
meangirl16
28 lipca 2012, 22:58Dziekuje bardzo, takie motywacje wiele dla mnie znacza ;) tez na to licze, ze szybko zapomne :) juz jest duzo lepiej. Jeszcze raz dziekuje ;*
silly
28 lipca 2012, 22:42grunt to się nie poddawać i mimo upadków iść dalej :) każdej z nas zdarzają się chwile słabości, a nawet nie chwile tylko okresu, jak na przykład mi prawie miesiąc. Głowa do góry i będzie dobrze :) A co do uczuć to nie przejmuj się, wakacyjne zauroczenie zazwyczaj tak samo szybko znika jak się pojawia :) Trzymaj się :*