Mam nadzieję, że Wam czas mija lepiej niż mi. Pogoda nie dopisuje dietowaniu ( wiem, że to okropna wymówka), ale cóż... jakoś się trzeba wytłumaczyć;).
To co powiem może wydawać się okropne, ale...
moi rodzice wyjeżdżają na 3 tygodnie i bardzo się z tego cieszę;D.
Po pierwsze: na reszcie będę mogła bez wyrzutów sumienia siedzieć u Mojego do której godziny chcę, bez słuchania narzekań rodzicielki, że tak późno wracam...;P
Po drugie: wiem, że bez moich rodziców moja sytuacja z jedzeniem poprawi się.
Niestety, zauważyłam taką zależność, że kiedy ich nie ma jem mniej. Zapewne dzieje się tak dlatego, że to oni właśnie kupują dużo słodyczy, pieczywa i niezdrowych rzeczy. Mamuśka gotuje typowe polskie obiadki i piecze cudowne ciasta, którym trudno się oprzeć;). Znam siebie i wiem, że sama słodyczy nie kupię. Kupuję je na prawdę bardzo rzadko i zazwyczaj tylko wtedy, gdy jestem z Moim, więc tym się nie martwię. Już poprosiłam mamę, żeby przed wyjazdem schowała wszystkie słodycze, które leżą w szafkach i mnie kuszą;).
Niestety nadal nie będę mogła ćwiczyć. 7 czerwca wybieram się do ortopedy z wielką nadzieją, że usłyszę: "Tak, może pani zacząć wykonywać lekkie ćwiczenia fizyczne".
Boże, jak ja chcę to usłyszeć!:D
Aaa, i jeszcze jedno... W miarę moich możliwości postaram się nie tylko zapisywać mój jadłospis, ale także zacznę robić zdjęcia i wstawiać na Vitalię:). Mam nadzieję, że bedzie to dla Was (chociaż nie wiem, czy ktoś te pierdoły w ogóle czyta;P) jakaś odmiana:).
Może jeszcze wstawię swoje fotki dla porównania... Zobaczymy...
Tak więc powodzenia moje drogie Vitalijki w tym okropnie brzydkim, deszczowym dniu:*
agnessis
27 maja 2013, 16:38Ja tez nie kupuje słodyczy,bo wowczas jak juz je mam to wiem ze nie opre im sie!!!Trzymam kciuki za ciebie i twoja diete!