Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
The hard road .. getting hard + 69,9 - 6!


Dziś drugi przepisowy dzień diety. Zrobiło się jakoś tak..ciężko.. choć to wcale nie znaczy, że ją rzucam. Wręcz przeciwnie.. ostro się za to wszystko wzięłam i rzucenie tego skończyłoby się depresją. . .

Mój facet mnie dobija.. gadanie, że taka mu się podobam - wcale nie pomaga.  Nie wspominając o robieniu kanapek po 24:00. Za każdym razem gdy coś podjadał opuszczałam pokój i trułam się papierosami popijając miętę. W domu również roi się od dobrego jedzenia, na które nie mogę patrzeć.. miałam już brudne myśli.. ale na szczęście tylko myśli.

Początki zawsze są trudne, prawda? (martwy).

+ dziś rano ujrzałam 6 (!) z przodu na wadze! - 69,9.

  • kazdanazwazajeta

    kazdanazwazajeta

    27 stycznia 2015, 22:31

    Hah, mam zupelnie na odwrot. Moj mnie pilnuje i naklania do cwiczen, bo jest fanem wysportowanych brzuszkow..

    • Max_Black

      Max_Black

      28 stycznia 2015, 17:13

      Uhh to obydwie sytuacje ciężkie :D..

  • Max_Black

    Max_Black

    26 stycznia 2015, 15:42

    natusia97 - bardzo dziękuję <3.

  • natusia97

    natusia97

    26 stycznia 2015, 15:40

    Hej Kochana <3333 Początki zawsze są trudne i kryzysowe, najważniejsze jest to, aby przetrwać mimo wszystko :) Powinnaś dać swojemu facetowi do zrozumienia, że chcesz to zrobić dla siebie, abyś czuła się lepiej w swoim ciele. Wytłumacz mu to, a na pewno inaczej podejdzie do sprawy :) Trzymaj się i nie poddawaj!!! <33333

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.