Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
no więc tak



Padł nam piec centralnego ogrzewania (ja pierdzielę!), diagnoza: konieczna wymiana + przeróbki instalacji. Kotłownia jest na poziomie reszty domu (brak piwnicy) więc prace remontowe =  kurz, brud itp. Ofoliowałam co się dało, spakowałam co trzeba było i z młodym pod pachą wyemigrowałam. Pozostawiając na placu boju męża i psa :)

Co do diety, w związku z zamieszkaniem u rodziny męża i przez szacunek dla gospodarzy, jadłam co mi dali. Bo przecież niedopuszczalne by było gdyby ja - gość przybyła z własnymi zapasami żywności :/ Zweryfikowałam dziś wagę i jakimś cudem nie przytyłam (uff).

To tyle w woli wyjaśnień, powoli wracam do normalnego trybu życia w ciepłym domku. Później (pewnie wieczorem) poczytam co u was słychać i zabiorę się za inne zaległości (zainteresowani wiedzą).

Pozdrawiam dziewczyny :)



  • Anhelada

    Anhelada

    12 grudnia 2011, 12:04

    Kochana ja tez jem co mi mama da ;p i jakos chudne jeszcze ;p wiec głowa do góry ;)

  • malamarysia1

    malamarysia1

    12 grudnia 2011, 10:22

    :-) uwielbiam niezaplanowane remonty...masakra

  • mimi69

    mimi69

    12 grudnia 2011, 09:51

    złośliwość rzeczy martwych: czemu piec nie psuje się w lecie:)) ) Ciepełka życzę :)))

  • chilipapryka

    chilipapryka

    12 grudnia 2011, 08:53

    jestem zainteresowana a nie wiem!!!!!!!!!!!!

  • WielkaPanda

    WielkaPanda

    12 grudnia 2011, 08:52

    Mnie też się psują sprzęty (no właśnie: "ja pierdzielę!", że tak powtórzę za tobą. Gratuluję, że ci nie przybyło na wadze!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.