Dzisiaj piątek, piąteczek, piątunio. Cały tydzień byłam grzeczna i ładnie ćwiczyłam. Wczoraj to pobiłam swój rekord biegania na bieżni w ciągu jednego treningu 38 minut. już się bałam, że rano nie wstanę z łóżka. Uff o dziwo wstałam i nic mnie nie boli choć od brzuszków w tym tygodniu miałam mocne zakwasy. Jeśli chodzi o trzymanie się diety to też bardzo dobrze mi poszło. żebym tylko dzisiaj z tej radości nie zaszalała bo już od rana jem pyłek pszczeli a to słodkie jak nie wiem co.
Kupiłam sobie nową bluzeczkę w rozmiarze 44 i te zakupy sprawiły mi ogromną radość. Cały tydzień upłyną mi pod znakiem DBAM O SIEBIE. Byłam u fryzjera i u kosmetyczki. Jutro jedziemy z mężem do Krakowa ogarnąć cmentarze. Wstąpię też w odwiedziny do mamy.
Jutro ważenie, od kilku tygodni liczę, że zobaczę ponownie 93 kg ale cały czas stoję w miejscu, okropnie mnie to denerwuje. No to do jutra.