Coś ostatnio znowu jestem w dołku i nie mogę się pozbierać z Dukanem idzie mi nie bardzo. Jakoś tak męczy mnie ta dieta. Mój drogi bebeluszek namawia mnie do zmiany diety i chyba spróbuję jednak coś w stylu ala smacznie dopasowana. Na ogólnych zasadach max dzienne spożycie ok 1400 ckalzobaczę jak po dukanie to na mnie zadziała. Dzisiejsze ważenie nic nowego nie wniosło 76,5 kg ciesze się że nie poszło w góre ale ten poziom okropnie mnie denerwuje chciałabym żeby się coś ruszyło w dół chociaż nie dużo. Od niedzieli ostro zaczęłam biegać poniedziałek i tworek była piękna powtórka w środę już rozbolało mnie gardzioło Czwartek cały dzień na Jasnej Górze ino i jedzenie niezbyt dietkowe poza śniadaniem i wczesnym daniem obiadowym potem były niestety frytki na spółę z córą i sałatka w McDonaldzie. Wróciłysmy do domu o 21.30 Byłam kompletnie wycięta. Teraz tak na prawdę czekam z utęsknieniem na zakończenie roku szkolnego, bo mocno mnie tanauka moich dzieci męczy. Lecę poczytać jak chudniecie moje drogie i zabieram się do parcy
PS. nie cierpię poniedziałków i kocham piątki
bebeluszek
1 czerwca 2010, 11:48zastanawialam sie jz nad tym! moze po doktoracie :D hihihih! i wtedy na 100% utyje!!!! juhuhuhu!!!!!!! i o pozwolenie sie do ciebie zwroce! buzka!
asyku
1 czerwca 2010, 09:31oglądałam zdjęcia.....super laseczka z Ciebie:)!!!!absolutnie;))Zakończ dukana....zacznij "zwykłą" dietkę.....pozdrawiam cieplutko;))pa
lakotka
28 maja 2010, 15:35koniecznie zmień na coś smacznego i różnorodnego. I uderz w kilogramy z podwójną siłą, zapałem oraz uśmiechem :)
klimtka
28 maja 2010, 11:55szczęście mnie do słodyczy jak na razie nie ciągnie,bardziej wszystke łakocie z solą.Może dlatego,że prawie jej nie jadam ostatnio? Ja też stawiam na racjonalne,regularne posiłki,bez podjadania są efekty.Pozdrawiam
bebeluszek
28 maja 2010, 11:02mate kochana! wykuruj sie co??? i potem zacznij od nowa. powolutku moze tym razem. i nie tak restrykcyjnie. bo to chyba problem dukanowy, ze trzeba miec nieslychanie silna wole, zeby na tym wytrwac. smacznie dopasowana pozwala na wiecej. tez trzeba byc grzecznym, ale o to latwiej. mysle, ze u ciebie jest ten problem, ze wytrzymujesz kilka dni, a potem popuszczasz pasa. wiec organizm doznaje szoku i jak cos wiekszego sie trafia, to zaczyna to magazynowac, bo nie wie kiedy znowu zaczniesz go tylko proteinami karmic. a dieta polega na oszukaniu tego mechanizmu w ten sposob, zeby organizm nie zauwazyl, ze jest na diecie. czyli pwolnym i stalym obcinaniu kalorii lub podwyzszaniu aktywnosci fizycznej, a potem utrzymywaniu kalorycznosci posilkow jak najdluzej na tym samym poziomie, zeby cialko sie przyzwyczailo i uznalo to za stan normalny, a nie za kolejna glodowke. bredze troche, ale mam nadzieje, ze wiesz o co chodzi. wiec glowa do gory, powstajemy, otrzepujemy kolana i bez szalenstw zaczynamy od nowa. spokoj nas moze uratowac. li i jedynie! a jak intensywnie cwiczysz, to waga i tak moze stac przez jakis czas w miejscu, bo miesnie rosna :D buzka!
mazia1974
28 maja 2010, 09:02ja też się cieszę że w końcu wakacje skończy się robienie kanapek i zawożenie do szkoły( u nas autobus szkolny jest nieprzyzwoicie wcześnie i musiałyby wstać o godz wcześniej) a po za tym ciągle trzeba jeździć do szkoły jak nie na dywanik do dyrektora( to najstarszy) to znów na kolejne przedstawienie( do córci aktywistki szkolnej) że o przedszkolu nie wspomnę. trzymaj się cieplutko i nie daj przeziębieniu( mnie stawia na nogi Tabcin)
musia0109
28 maja 2010, 08:51to kochana uważej żebyć sie nie przeziebiła:)ps ja też kochm piątki a jeszcze bardziej soboty heh pozdrawiam