wczoraj od rana zaczęłam powoli wychodzić z dołka, poczułam się ciut lepiej, mam nadzieję, że teraz już będzie tylko coraz lepiej. narazie nie jest jeszcze zbyt dobrze, no ale zawsze lepsze to niż nic. połowa postu już za mną - powinno być z górki już teraz.
przetrenowałam się chyba wczoraj, niepotrzebnie szłam na fitness dwa dni z rzędu, dziś ciężko mi się ruszać i jestem dość słaba.
uprawiam food porn czyli oglądam jak szalona przepisy w internecie na te wszystkie pyszności, które przygotuję jak już wyjdę z postu, masakra...
cieplej się zrobiło na dworze to i od razu na duszy jakoś lżej, przyjemniej :)