Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
moje zycie - serial, trace poczucie
rzeczywistkosci...
11 września 2014
Wybaczcie ze ostatnio malo, badz wcale nie pisze o diecie i cwiczeniach, wczoraj cos co prawda probowalam, chcialam zrobic trening kettle na cale cialo ale po 2 cwiczeniach juz nie moglam. serce mi zaczelo lomotac (nie po prostu przez podwyzszony puls) zaczelo mi sie krecic w glowie i musialam przerwac. Mam juz serdecznie dosyc tych wszystkich objawow dlugotrwalego stresu, a nie mam jak wyjsc z tego blednego kola bo caly czas cos nowego dochodzi.. jak nie nawal materialu na studiach, to ta praca T, jak nie to, to klotnie z moja rodzina.. Ale wczoraj to juz sie miarka przebrala. T jest teraz przez tydzien na statku w zastepstwie za kogos, wiec jestem sama w domu. Wiec sasiad zaprosil mnie i Belle na obiad, fajnie wygladalo jak Bella i syn sasiada, jej rowiesnik sie razem bawia. ja dostalam do obiadu lampke wina, i ja glupia wypilam. Pisalam wam wczesniej o tym sasiedzie, supersympatyczny, przystojny samotny ojciec z 2 dzieciakow ktory sie chcial zaprzyjaznic. i czesc z was pisala jak sie chcialam poradzic ze mozna sie kumplowac, druga czesc ze z facetem nie da rady sie kumplowac. a dogadujemy sie swietnie, i naprawde lubie jak wpada z dziecmi na kawe, albo idziemy razem z maluchami na plac zabaw. i od razu mowie, lubie go, ale tylko i wylacznie platonicznie, nigdy nie mialam jakich niegrzecznych mysli ani nic w tym stylu. no ale, do sedna. wiec jak wrocilam z Bella do siebie, wykapalam ja i polozylam to zaczal do mnie pisac smsy (chyba wypil za duzo) wyznal mi ze od samego poczatku mu sie strasznie podobam, ze mnie bardzo lubi, a potem zaczal pisac jeszcze bardziej nieprzyzwoite teksty. nie odpisalam mu na nic, ale czuje sie teraz strasznie niewygodnie w tej sytuacji, nie mam pojecia jak to rozwiazac, bo unikac go nie da rady (a to moj glowny sposob "rozwiazywania" problemow.) Wiec jak widzicie moje zycie w tej chwili bardziej przypomina jakis lipny serial niz moje zycie, a ja sie chce po prostu obudzic z tego koszmaru, bo z chwili na chwile trace poczucie rzeczywistosci. Cala sila i dobry humor jaki moge z siebie wykrzesac poswiecam Belli jak wraca z przedszkola, zeby nie odczula tego jak ja sie czuje dotkliwe. Najchetniej poszlabym do psychologa, ale mentalnosc szwedow jest tak inna niz nasza, ze jesli juza to do polskiego bym chciala pojsc.. ale ponarzekalam..
katy-waity
12 września 2014, 20:01no tak, gdybys mu sie nie podobala nie zapraszalby Cie na kolacje..., Eh Ci faceci ;)
palka000
12 września 2014, 09:32tak. przejmując się, myśląc o przeszłości tracimy i teraźniejszość i przyszłość. Postaraj się nie myśleć za dużo o przyszłości, bo wtedy też nie jesteś tak naprawdę z dzieckiem. Postaraj sie myśleć o tym co tu i teraz. I cieszyc się dobrymi rzeczami. Nie martw sie na zapas, bo szkoda zdrowia serio. Moje dziecko doskonale odczuwa kiedy jestem z nią ciałem i duszą, a kiedy tylko ciałem. Wiem, że to dla dziecka bardzo przykre. Jak mnie czekaja egzaminu czy zaliczenia na studiach to zazwyczaj myślę tylko o tym i nie mogę się skupić na niczym innym. jak wiem, że wieczorem muszę się pouczyć to zauważyłam, że jak przychodzę z pracy to myślę tylk o tym, żeby już był wieczór, żebym już mogła usiąść do książek. I tak umykało mi życie. Ale postanowiłam poprawę. Dzień jest dla dziecka. Noc dla nauki:)
esterraa
11 września 2014, 23:22A co gdybys nie dostala zadnej rady, tylko przyjela zalozenie, ze Ty sama jestes ekspertem od siebie? Piszesz o tym, ze Twoim glownym sposobem na rozwiazywanie problemow jest unikanie. Mysle, ze skoro o tym wiesz, to nie musisz sie trzymac tego jednego sosobu, masz wybor, mozesz skorzystac takze z innych opcji. Zrob sobie liste, spisz na kartce jak Twoim zdaniem inaczej niz przez unikanie mozna rozwiazac ta sytuacje, tak bez zakladania, ze te rozwiazania musza byc komfortowe dla kazdego, bo nie musi. Sama sytuacja zreszta jest krepujaca i trudna dla Ciebie, dla tego faceta prawdopodobnie tez, ale jesli tak jest, to juz jego klopot i nie musisz brac za to odpowiedzialnosci.
Efkakonewka
11 września 2014, 20:42Moim zdaniem jak go spotkasz powinnaś powiedzieć, że rozumiesz, że te smsy nie były do Ciebie i uznajesz sprawę za niebyłą, a tym samym uważasz, że musicie ograniczyć wasze kontakty do przypadkowych spotkać, no cóż w tej sytuacji powinnaś być asertywna w innym przypadku powstanie większa niezręczność, a co do psychologa polecam ja chodziłam i pomógł mi poukładać wiele rzeczy, które pozytywnie zaważyły na mojej przyszłości, idź do rodzinnego poproś o skierowanie i na NFZ zapisz się gdzieś:) Pozdrawiam i głowa do góry:)
DominikaSW
11 września 2014, 17:38ehh faktycznie nie fajnie, ale powiem Ci tak, musisz byc teraz bardzo czujna, tymbardziej jeżeli T ma zmienic pracę i ma go tak długo nie być;/ pamietaj, że czasem byle głupi drobiazg może doprowadzic do nieodwracalnego błędu;/ a szkoda by było Waszej fajnej rodzinki do psychologa idź jeżeli sobie nie radzisz! sama mam zamiar skorzystać z porady bo ja z kolei nie radzę sobie z macierzyństwem;/
Grubaska.Aneta
11 września 2014, 14:51A Twój T. wie o tym obiedzie i smsach:)?
martini18
11 września 2014, 16:20o biedzie wie, absolutnie nie robie tego w tajemnicy. a jesli chodzi o smsy to wlasnie sie zastanawiam czy mu powiedziec, nie wiem czy wiecej szkody nie narobie opowiadajac.
Grubaska.Aneta
11 września 2014, 16:29Może lepiej być lojalnym?
martini18
11 września 2014, 16:35raczej powiem. ale nie przez telefon, jak wroci z tej roboty.
Grubaska.Aneta
11 września 2014, 23:28No jasne:) lepiej powiedzieć niż jakby miał się od osób trzecich dowiedzieć.
wiolla89
11 września 2014, 14:10Kochana proszę, pisz wiekszą czcionką bo nie doślepiam co tam skrobiesz :)
martini18
11 września 2014, 14:16mam problem na Vitalii co jakis czas, jak robie wpisy to nawet spacji nie moge wstawic, co dopiero zdjecie, zmienic czcionke. denerwujace i nie wiem co z tym zrobic. dla mnie tez takie zbite teksty sa meczace.
wiolla89
11 września 2014, 14:40strasznie źle się czyta, wszystko się zlewa. :( może napisz do administratora.
palka000
11 września 2014, 14:07ja też zresztą ostatnio byłam kłębkiem nerwów. Bardzo destrukcyjnie działają na mnie moi najbliżsi! jestem na nich po prostu uczulona. Ze wszech stron krytyka, a ja CZUJĘ że robię dobrze. W każdym razie ocknęłam się niedawno, kiedy zorientowałam się, że zamiast mówiąc- ciągle krzyczę. O byle co. W pracy miałam też ciężki okres, miałam moment kompletnego wypalenia, gdzie zawsze do pracy chodziłam jak na skrzydłach. Najchętniej spałabym cały czas. Byłam wiecznie nie zadowolona, ciągle narzekałam, czasem myślę czy to nie jakaś depresja. Ale to minęło, chyba... Czytam właśnie książkę pt. Pęknięte miasto Biesłan. O ataku na szkołę w Biesłanie. Ta książka jest straszna, rzeczywistość potrafi być gorsza niż w horrorze. Ostatnio wieczorem po kąpieli, rozplątując warkoczyki (jeszcze znad morza) mojej córce pomyślałam: to właśnie jest szczęście.
martini18
11 września 2014, 14:14zgadzam sie, jednym z glownych powodow tego ze stres przechodzi w dlugotrwaly stres jest wlasnie to ze nie zyjemy w chwili obecnej, nakrecamy sie caly czas i myslimy o przyszlosci (typowy mechanizm u mnie) zamiast zatrzymac sie i cieszyc sie tymi chwilami ktore mamy
anastazja2812
11 września 2014, 14:03Nie stalo sie nic strasznego, a Ty nie zrobilas zupelnie nic zlego. Mysle, ze zamiast unikac sasiada lepsza bedzie konfrontacja. Powiedz mu wprost, kochasz swojego T. Pewnie ciezko bedzie, aby relacje miedzy Toba a sasiadem byly jak dawniej, ale przynajmniej nie bedziecie sie mijac jakbyscie sie nie znali. Ten pan troszke za duzo wypil i napisal za duzo do Ciebie, ale jestesmy tylko ludzmi wiec wybacz mu. Pewnie sie czuje samotny i docenia Twoje wdzieki, ale mozesz byc ponad tym, wyjasnic sytuacje i nie kryc negatywnych emocji w sobie. Z czasem sie wszystko ulozy, teraz masz gorszy okres ale za jakis czas wszystko wroci na dobre tory :)
martini18
11 września 2014, 14:09dziekuje za mile slowa. :) ja strasznie konfrontacji nie lubie ale bede musiala sie przemoc. jest mi przede wszystkim smutno w tej sytuacji bo mam malo blizszych znajomych, trudno mi nawiazac nowe znajomosci, a z nim tak latwo sie gada. i sie teraz zadreczam tez czy ja mu podswiadomie jakos nie dalam do zrozumienia ze ja tez moglabym byc zainteresowana (a nie jestem), stad poczucie winy
palka000
11 września 2014, 13:42nie przejmuj się, nie zrobiłaś nic złego, a sąsiadowi napisz, że sorry, ale mam męża i go kocham. Powiedz że sąsiada lubisz, ale kochasz męża i się z nim nie rozstaniesz. jak jest mądry to zrozumie. Najprostsze wyjścia są najlepsze:)
ines500
11 września 2014, 13:31Nie możesz się tak bardzo nakręcać... ja też ostatnio wpadłam w taki krąg nerwów, stresu itd itp, trwało to rok i w końcu zdecydowałam, że czas to skończyć. Zrezygnowałam z pracy, która była główną przyczyną tego wszystkiego, ale przez rok dosyć mocno odbiło się na moim zdrowiu, więc nie daj się i próbuj to zmienić!
martini18
11 września 2014, 13:39moj stres ciagnie sie od wczesnej wiosny jak musielismy znalezc i prace i mieszkanie i dlugo nic sie nie ruszylo. ja sie niestety bardzo latwo nakrecam. w tym tygodniu zrezygnowalam z kilku wykladow i w tym czasie, jak Bella jest w przedszkolu czytam powerpointy z wykladu a potem spie. smutno mi ze nie mam sily na trening, ale po takiej reakcji jak wczoraj widze ze musze troche i od tego odpoczac.
ines500
11 września 2014, 13:43Uwierz mi, że wiem jak to jest.. ja też bardzo szybko się nakręcam, zwłaszcza, że moja prawie "bezstresowa" praca doprowadziła mnie do naprawdę kiepskiego stanu, co dla niektórych było szokiem, bo przecież "nic takiego się nie działo" :) trzeba nauczyć się panować nad swoimi emocjami, bo same siebie wkopiemy do dołka :)
martini18
11 września 2014, 13:57czasem wlasnie to ze sia ma za malo do roboty moze wywolac stres. trzeba z tym walczyc caly czas.
RybkaArchitektka
11 września 2014, 13:25a nie lepiej powiedzieć mu jak będzie okazja /skoro to sąsiad, więc okazja będzie/...że kochasz męża i to wszystko...czy ojca belli, bo nie wiem czy jesteście małżęństwem...to powinno wystarczyć
martini18
11 września 2014, 13:27on to wie, ale powtorzyc nie zaszkodzi.. z T planujemy slub (mam nadzieje) na nastepne lato, niestety jeszcze malzenstwem nie jestesmy
RybkaArchitektka
11 września 2014, 13:29to tak powiedz, powtórz i że to jest miłość twojego życia...widocznie on gdzieś tam zauważył dla siebie nadzieję, nie ma jasnego przekazu do końca...bo gdyby nie widział szans dlasiebie, to nawet gdybyś mu się mega podobała, to nie wysłałby takich smsów...trzymam kciuki, dasz radę! :-)
martini18
11 września 2014, 13:33wlasnie siedze i mysle czy, i jak, ja mu kiedys cos dalam do zrozumienia podswiadomie? i jeszcze wieksze wyrzuty sumienia. chyba musze o tym zT porozmawiac
RybkaArchitektka
11 września 2014, 13:36a może to taka szwedzka mentalność, albo pomyślał...spróbować można, najwyżej dostanę kosza...nie debatuj nad nim, szkoda czasu...lepiej poucz się, skoro masz nawał materiału..nie ma co rozpraszać energii
martini18
11 września 2014, 13:42rada dobra, to wlasnie proboje robic, ale przez ten dlugotrwaly stres mam potworne problemy z koncentracja, nigdy takich nie mialam :(