wydrukowalam sobie bielt, w czwartek lece do sztokholmu. bede sie musiala rozmowic z Joshem, chyba jednak nic z tego nie bedzie, mam wrazenie ze inicjatywa jest jednostronna, mimp wszystkich pieknych slow pisanych... wlasciwie juz podjelam decyzje ale z wprowadzeniem jej w zycie zaczekam na powrot. nie bede jak on zalatwiac takich spraw przez telefon. tchorzostwo, a ja musze znalezc odwage zeby to powiedziec w twarz, taak teraz to stres moja dieta rzadzi, a ze jak sie stresuje to mi sie zoladek sciska to jest to na korzysc. juz jest 64 na prawdziwej wadze, czyli 62 na mojej. tyle to wazylam tylko jak bylam chora. :) jeszcze 5 i bedzie cel!! :)
membrillo
1 sierpnia 2010, 12:55też bym chciała,żeby stres mi zaciskał zołądek :P
anilewee
1 sierpnia 2010, 12:37grunt to, to aby podjąć dobrą decyzję, więc życzę powodzenia..
Cailina
1 sierpnia 2010, 12:23to nawet stres zoladka nie zaciska niestety...;-)
kambocz
1 sierpnia 2010, 12:11Ja mam tak że mi stres nie wpływa nijak na jedzenie, stres to stres ale o jedzeiu trza pamiętać.