Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
zawsze po upadku trzeba się podnieść i walczyć
dalej


Moje kochane dziękuję wam bardzo za wsparcie w tamtym tygodniu. Szczerze powiedziawszy pierwszy raz coś takiego miałam. Na szczęście miałam oparcie też w mężu i nie poddałam się i z dietą i ćwiczeniami.(trochę wczoraj nagrzeszyłam ale o tym później):).
Można powiedzieć, że wręcz na odwrót w piątek się troszkę przetrenowałam
bieganie- 20 km
turbo fire- trochę nie szło nie nadążyłam za nimi
i insanity i tutaj na końcu się mi słabo zrobiło.
Nie wiem czy to z gorąca czy przesadziłam z ćwiczeniami, ledwo skończyłam
Za to w sobotę rano myślałam, znowu że nie wstanę z łóżka . insanity nie odpuściłam musiałam zrobić. Więc rano zimny prysznic długi masaż nóg i ledwo, ledwo zrobiłam insanity.- ważne że zrobiłam i się nie poddałam:).
Jak ćwiczyłam turbofire tą mąż akurat wszedł i patrzył na mnie jak na wariatkę , popatrzył i powiedział: w swoim życiu właśnie zobaczyłem już wszystko nic mnie nie zaskoczy, a tak w ogóle to idę policzyć moje słodycze co mi je kupiłaś czy nic nie brakuje, że tak ćwiczysz
Dowcipniś jeden.
 Wczoraj pojechałam do Krakowa ze znajomymi i tu niestety był problem. Śniadanie zjadłam idealna
niestety drugiego śniadania nie było a obiad wszyscy chcieli do pizzerii  więc poszliśmy.
Wszyscy złożyli zamówienia tylko ja biedna siedzę i myślę, co by tu spałaszować. W menu sama pizza albo makarony. Więc mój ulubiony sposób wzięłam kelnera w obroty:P co mi poleci dietetycznego. Skończyło się na średniej pizzy (innej nie było 28 cm) na ekstra cienkim cieście i grillowanymi warzywami i mozzarellą. Mam straszne wyrzuty sumienia ale głodna byłam okrutnie:P. Pizzy nie zjadłam całej oddałam mężowi 3 kawałki trochę głodna wyszłam z restauracji ale nic. Mam nadzieję, że nie odbije się to na wadze. Bo w sobotę o mało się nie popłakałam jak waga pokazała 0,5 kg więcej mimo, że trzymałam się diety jak nic.


Jeszcze raz kochane dziękuje wam za wsparcie a siebie mogę bić jedynie po główce za te słodycze co kuszą w szafce i sądzę , że będą jeszcze długo kusić. Bo ich nakupiłam akurat dużo.
Ogólnie to mimo że nie schudłam w wadze zleciałam w cm wchodzę w moją spódnicę w która się nie mieściłam już z półtorej miesiąca:). Aha w sobotę zrobiłam kolejne zdjęcie w bikini i nawet mąż mówi, że widać, że schudłam bo nie mam już takiej urszulki( chodzi o brzuch:P). Mam nadzieję, że się nie poddam i że jak schudnę do 70 kg to pokażę jako pierwszy sukces:). PO tym moim dole poszłam do fryzjera od razu się lepiej poczułam:) Buziaki miłego dnia. ja będę mieć ciężki bo muszę spalić kalorie za wczoraj:)
  • kasiab1305

    kasiab1305

    8 sierpnia 2011, 14:43

    pomyliłam osoby ale tak czy inaczej jedna z Vitalijek podsunęła mi pomysł z zapisywaniem przepisów. Myślę że to nie głupi pomysł. Pzdr

  • kasiab1305

    kasiab1305

    8 sierpnia 2011, 14:39

    na wadze Twoja pizza. Dzięki za podsunięcie pomysłu z zapisywaniem menu i przepisów :))) Ja to robię przez wydruk do PDF-u, chyba że masz lepszy pomysł. Na razie póki co nie jestem bardzo głodna tylko rozbiłam sobie na 4 posiłki ale chyba zmienię na 5 ;) Buziaki

  • natalja85

    natalja85

    8 sierpnia 2011, 13:05

    najważniejsze to się nie poddawać i zawsze wlaczyc do konca! 3mka :)

  • Dareroz

    Dareroz

    8 sierpnia 2011, 12:46

    pozwolę sobie na małą parafrazę: prawdziwą kobietę poznaje się nie po tym, jak zaczyna, ale jak kończy ;) Obyś skończyła chudsza, szczęśliwsza i piękniejsza :)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.