Zapisałam się na Fitness!
Minął już miesiąc (karnet jest na miesiąc). Więc koniec przygody, mogłam wykupić kolejny, ale wyjeżdżam i nie miałoby to większego sensu.I wiecie co...
Starałam się, serio.
Znajomi (1)
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 1288 |
Komentarzy: | 6 |
Założony: | 13 maja 2015 |
Ostatni wpis: | 4 lipca 2016 |
kobieta, 25 lat, Warszawa
171 cm, 66.50 kg więcej o mnie
Zapisałam się na Fitness!
Minął już miesiąc (karnet jest na miesiąc). Więc koniec przygody, mogłam wykupić kolejny, ale wyjeżdżam i nie miałoby to większego sensu.I wiecie co...
Starałam się, serio.
Znowu zaczynam od nowa. Boję się, że coś mi nie wyjdzie, ale chyba strach przed wakacjami i moim ciałem jest silniejszy. Nie będę się oszukiwać, bo dla mnie odmawianie sobie przyjemności nie jest najlepszym punktem zrzucenia wagi. Tak poważnie to najbardziej będzie podobał mi się efekt końcowy.. o ile dam radę. Będę się starać... znowu i znowu.
Staram się, ale z każdym dniem jest trudniej. Pamiętam tylko chwile w których upadałam. Nadal stoję przed lustrem, ze smutną miną i nie wiem już kim jestem. Walczę...cały czas, najgorsze jest to, że moim najgorszym wrogiem, moim przeciwnikiem jestem ja. Jak wygrać ze sobą? Jednak żeby było jeszcze zabawniej, nie tylko ja jestem na polu walki, obok mnie stoi pełno ludzi..chyba nawet widzę moich "przyjaciół". Będziecie walczyć ze mną, wiem, że jesteście w mojej drużynie..niestety przywódcą tej jest ta zła część mnie. Raczej skomplikowane, może tylko ja umiem rozszyfrować o co chodzi w tym co napisałam.. w końcu to siedzi w mojej głowie. Mam tyle myśli, które chciałabym powiedzieć na głos, napisać, jednak raczej nikt by ich nie zrozumiał. Staram się, ty też się staraj... może razem wygramy walkę ze samym sobą.
Siedzisz przed schodami, nie wiadomo gdzie się kończą, dokąd prowadzą. Powoli wstajesz, chwila zastanowienia, czy warto, czy wytrwam? Na każdym schodku stoi człowiek lub coś innego. Wchodzisz na pierwszy schodek,przychodzi tłum ludzi którzy mówią, że jesteś idealna i się nie zmieniaj, a tak naprawdę serce ich czarne jest, nie wierz im to ty wiesz najlepiej! Następny schodek, to coś kuszącego, widzisz tą tace? A na niej pełno smakołyków...jesteś silna ,walcz, one nie dadzą ci szczęścia. 3 stopień to złe wspomnienie, które pomimo upływu czasu nie wygasło. Nie uciekaj od problemu niszcząc marzenia, nie jedz tych ciastek, posłuchaj mnie! 4 stopień..nagle się męczysz "chyba nie dam rady"...wiem, że dasz. Każdy stopień jest trudniejszy, gdy po chwili przyzwyczajasz się, nie ma już przeszkód. Idziesz do przodu... A jak jest na szczycie? Nie dowiesz się, jeśli nie poznasz dołu.
Stajesz przed lustrem i płaczesz, to nie możesz być ty. Zastanawiasz się czy to ma sens, każdego dnia. To męczarnia, do końca życia będziesz się bała, płakała i to przez samą siebie. Każdy ma chwile zwątpienia, chwile w których wszystko się wali i nie ma już dla kogo walczyć. I w końcu nie dajesz rady, każdy dzień jest trudniejszy, zjadasz coś, pomaga ci to zapomnieć przez chwile o tym co się dzieje. A po chwili znów wraca szara rzeczywistość i co ci to dało? Masz tylko kolejny problem na głowie. Są ludzie, którzy zrobią wszystko żebyś przegrała, żebyś nigdy nie osiągnęła swojego celu. Będą osoby, które będą cię wyśmiewać, krytykować, dołować,to smutne, ale taka jest prawda. I wiesz co? Pokaż im, że to oni tym razem przegrają, ty jesteś na pozycji wygranej! I jeśli ktoś będzie próbował ciągnąć cię w dół, to wyskocz ile sił w nogach, to kolejne ćwiczenie! A kiedyś staniesz przed tym samym lustrem, ty, ale to już nie będzie ta sama osoba, wtedy będziesz zwycięzcą :)