W ciągu tych 2 tygodni zaczęły marzyć się mi słodkie, czekoladowe lody... soczysta, domowa pizza z obfitą ilością mozzarelli i kiełbasą pepperonii... coraz bliżej mnie jest również świąteczne ciasto mojej siostry, które na talerzyku wygląda piękniej niż ciasta deserowe z najwspanialszych cukierni... Ale póki co, dzielnie walczę z tymi omamami przed oczyma ;)
Za mną już 14 dni, ale równie dobrze mogę powiedzieć, że przede mną 3,5 miesiąca, a później dieta stabilizująca i na koniec - całe życie utrzymywania wymarzonej wagi.
Pozbyłam się 3 kg i już widzę efekty. Zaczęły znikać tłuściutkie "boczki" i moja talia prezentuje się coraz lepiej. Największą satysfakcję przyniosła mi reakcja męża, gdy założyłam obcisłą bluzkę i dopasowane spodnie, a on siedząc za biurkiem zmierzył mnie wzrokiem z góry do dołu (dawno tak nie robił) i czułam, że jestem dla niego jeszcze bardziej atrakcyjna :)
Marsylianka
30 marca 2012, 07:423 kg to taki wolny start... ja podziwiam 20kg u Gunio2020! x) jak tyle schudnę, to chyba wezmę udział w wyborach miss polski :D hihi!
gunio2020
29 marca 2012, 16:54Gratulacje i powodzenia w dalszym odchudzaniu :))
realthingvol1
29 marca 2012, 15:35podziwiam za wytrwalosc i gratuluje spadku wagi :) ech, chcialabym czuc ze jestem atrakcyjna... moj narzeczony niby nie szczedzi mi nigdy komplementow, ale wiem, ze mogloby byc duzo, duzo lepiej!