najpierw praca... w sumie wyszło ok... dziękuję że pomogłyści mi podąć decyzję... okazała się trafna i teraz mam dużo pracy ale przynamniej robe coś co sprawia mi przyjemność... ludzie okazali się w większości ok... może jedna.. max dwie osoby są "dziwnie" do mnie nastawione... ale przeżyję...
później niestety było tylko gorzej... najpierw teściowa " zwiała" z domu... i mieszkała u nas 2 tygodnie bo bała się tam wrócić a potem mój "wspaniałomyślny" teść targnął się na swoje życie... no i mu się udało... ostatni tydzień to pasmo nerwów załatwiania spraw mało przyjemnych... ech... coż zrobic... chcialabym żeby już było po wszystkim... a tu jeszcze jutro kremacja... całe szczęście na pogrzeb do Polski nie będę musiała lecieć...możecie się zdziwić że piszę tam jak pisze... ale mój teść nie był dla mnie kims szczególnym.. oprócz tego że przyczynił się do urodzenia mojego kochanego męża nie zrobił nic dobrego...no wyżaliłam sie...
teraz wiadomości pozytywne.... moja kochana przyjaciółka w końcu postanowiła wyjść za mąż... choć może lepiej nyło by napisać w końcu trafiła na faceta a nie męskiego szowinistę... i w wakacje mam wesele... a właściwie tylko ślub z obiadem... ale i tak to dla mnie ważny dzień bo to moja jedyna prawdziwa przyjaciółka... do tego jeszcze sobie wymyśliła że mam być jej świadkiem... no i tu sie pojawia wątek vitaliowy..... czas coś ze sobą zrobić.... bo chce bez odrazy oglądać zdjęcia z jej ślubu....
w sobotę... coś mi strzeliło do głowy... i wykupiłam fitness vitalii... po raz kolejny.... inne zestawy jakos do mnie nie przemawiaja... nie wiem dlaczego..... teraz tylko ogarnąć jakoś jedzenie i może uda mi się do połowy lipca jakoś wyglądać....
poproszę o kopniaki motywacyjne...
ps. nic już nie obiecuję.... bo to nie działa...
sisyw
8 marca 2013, 11:23Wspolczuje tej nerwowki :( Nie lam sie tylko wykorzystaj ten czas na wprowadzenie zmian :) A do lipca napewno uda Ci sie osignac wyznaczone cele, bo przeciez juz wczesniej udowodnilas jak pieknie potrafisz dietkowac :) buziaki i pozdrawiam!
luise
28 lutego 2013, 18:33to rzeczywiście miałaś sporo nerwów, współczuję, życzę powodzenia i końca tych nieprzyjemnych spraw, całusy, pa
Alianna
25 lutego 2013, 11:45Będzie ok, tylko działaj. :-)
calineczkazbajki
25 lutego 2013, 10:00działaj , działaj :)