Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
4,6 kg mniej od startu.
21 maja 2010
Do celu jeszcze jest daleko. Ale, ale były dni szaleńwa też i jedzenia, to i tak mnie cieszy, że waga w dół, a nie w górę. Dziękuję za miłe słowa kierowane ku mojej osobie. Tynki panowie już zrobili, prawie już posporzątane i mam przerwę do początku lipca aż to wszystko wyschnie, szpachlowanie góry musi poczekać tak samo. Od dzisiaj biorę się za terningi, bo wszystko gubi centymetry, tylko nie brzuszek. Praktycznie mam za sobą "górkę robót' związaną z budową. No tak ważna rzecz nauka, ciekawe jak mnie się uda przetrwać sesję i kolokwia, jak zjazd i poród mogą być w tym samym czasie. Mówią, że wszystko dla ludzi. Pozdrawiam serdecznie.
Marzenie84
21 maja 2010, 08:16dasz sobie rade;))Masz sporo na głowie ale trzeba być twardzielem;)jA NA ZJEZDZIE PIERWSZYM NIE BYŁAM BO BYŁAM ZALEDWIE 3 DNI PO PORODZIE:))
Wiedzmowata
21 maja 2010, 06:56to wygląda na to, że najmłodsze będzie spod znaku Bliźniąt... nie zazdroszczę... :-))) (sama jestem spod tego znaku, to wiem ;P - nie znosiłam ograniczeń, mając ok 10 miesięcy wykręciłam śrubki z kojca, w którym siedziałam... hi hi hi) Dasz radę :-)) Pozdrawiam serdecznie :-)