Dziwna, ekscentryczna pani wykładająca ważny dla naszej przyszłości przedmiot ( Filozofia) zrobiła anonimową ankiete na temat naszej wiedzy o tym przedmiocie. Odpowiadaliśmy na pytania co to jest filozofia, jakie są jej działy, jakich znamy przedstawicieli i kto to jest naszym zdaniem filozof.
Wydawałoby się, że po zapoznaniu z taką ankietą, osoba ją sporządzająca wykorzysta ją do pracy nad tym, abyśmy po wykładach przynajmniej w minimalnym stopniu zmienili swoje poglądy :)
Nic bardziej mylnego. Zakręcona , z głową w chmurach pani z tytułem doktora przeanalizowała nasze wypowiedzi i cały wykład poświęciła na robienie z tego szopki.
Owszem, zabawne to w pewnym stopniu było, gdy wśród przedstawicieli filozofii znalazł się Sienkiewicz, Eros z Roterdamu i Tales z Minetu, ale mimo wszystko podejscie Pani do problematyki nieźle mnie zaskoczyło.
Prócz tego, że zrobiła szopkę nic więcej nie wniosła do naszej świadomości.
Hmmm, i po co to ?
W pewnym momencie poproszona o przesunięcie tablicy, bo dziewczyny nie widziały jej zawartości odpowiedziała - nie mogę tego uczynić ponieważ tablica ulega zamknięciu :)))
Tak mi się to dziś przypomniało :)
Takie studia to jest ciekawe studium osobowości :)) Uwielbiam to :)
Albo, mamy taki przedmiot- Kultura języka polskiego. Pierwsze ćwiczenia odbywały się w przyjaznej atmosferce, a egzaltowana polonistka zadawała rózne gramatyczne i językowe ćwiczenia, które mają za zadanie zwrócenie uwagi na często powtarzane błedy językowe.
Aż pewnego dnia przyszła pani w gorszym niż zwykle humorze i dalejże jeździć po dziewczynach, jak burej kobyle (ciekawe czy to jest odpowiedni związek frazeologiczne hłe,hłe). Ostatecznie doszło do tego ,że dostała kobieta jakieś piany z pyska i w szale chęci dowalenia młodzieży zaczęła zadawać jakieś niedorzeczne tematy wypracowań, a na ostatniej lekcji pisałyśmy sprawdzian z kwalifikatorów ze słownika języka polskiego hehehe.
Buuuu, dostanę dwójkę :) Niestety nikt nie wyegzekwuje ode mnie uczenia się słowników na pamięć .Trudno :))
malgonia37
14 listopada 2009, 00:12Mój profesor filozofii podczas wykładu na studiach powiedział o jakimś filozofie : " ten to ma charyzmę" ! ...po czy jedna koleżanka zapytała : " a co to jest MACHARYZMA panie profesorze ??? " ...powodzenia studentko :) ja też wzięłam się za studiowanie - podyplomowe - 2-gi semestr informatyki :) ---> programowanie, algorytmy ( !!! ), sieci komputerowe, bazy danych...itd itp :/
margotxs
12 listopada 2009, 08:25Glaski beda obowiazkowo!
Krstyna
9 listopada 2009, 18:38i sluzy Ci to! Pozdrawiam!
otulona
9 listopada 2009, 12:29brak kasy. Pozdrawiam!
margotxs
9 listopada 2009, 08:14Ja tez miewalam takie egzemplarze wykladowcow, ale raczej w szkole, niz na studiach. Chyba mialam szczescie. I dlaczego tacy ludzie pracuja jako nauczyciele, dlaczego zajmuja sie "wychowaniem" w jakims sensie?
tereza
8 listopada 2009, 23:46wszędzie,jak widać,na filozofii też,masz szansę oderwania się od codzienności,czego Ci zazdroszczę!pozdrawiam i buziaki ślę....
wanad1
8 listopada 2009, 19:56ale u nas Tales jest z Miletu a Erazm z Rotterdamu:))Na zaliczenie-esej. Widać "co kraj/uczelnia:) to obyczaj" Pozdrawiam
ZielonyGroszek
8 listopada 2009, 19:02na roczny kurs. Dobrowolnie pozbawiłam się przyjemnosci z czasu wolnego (leniuchowania, czytania ksiażek, etc), na rzecz uczenia się, zakuwania i kucia :)) A mam jednego Grzdyla i jeszcze przez m-c pół etatu (co dalej? hm... może zwiększy mi się ilość wolnego?) - zatem podziwiam - pełen szacun :))
sikoram3
8 listopada 2009, 18:22ciekawe kidy nie wytrzya twoj jezyk .....i bedzie starcie z jakas doktorka.Czekam na to ....Pozdrawiam. co ty nie marnuj czasu na to co nikomu nie porzebne ....slowniki sa po to aby do nich wrazie potrzeby zaglodac .
agataw2
8 listopada 2009, 16:54dawno nie pisałam ale to nie znaczy, że Cię nie czytam! Podziwiam Cię za te studia. Ja zaczęłam też ale zaocznie, dużo nauki i stresu! Egzamin z filozofii czeka mnie w lutym.
jendraska
8 listopada 2009, 16:47to usłyszałam takie stwierdzenie z ust wykładowców tej dziedziny, iż "społeczeństwo składa się z filozofów i ludzi potocznych" ;))) Pozdrawiam:)
psmwt
8 listopada 2009, 16:10Studia to były czasy. Filozofia to mój pierwszy egzamin, który pamiętam do dziś. I mimo całego często bezsensownego rycia na pamięć życia się trochę nauczyłam.
grubena
8 listopada 2009, 14:58Ja jeszcze słyszałam o jednym filozofie - Sedes z Bakelitu - znany dzięki sentencji - Stękam,więc jestem;) A tak na serio,Twój wpis potwierdził moją teorię,iż wykładowcy filozofii to ludzie który mają swój świat.Miałam taką jedną na uniwerku,coś tam mamrotała pod nosem,śmiała się sama do siebie,była strasznie chaotyczna.Pomimo widocznej fascynacji tą dziedziną nie potrafiła zainteresować nas nią.Filozofię wspominam jako najnudniejsze zajęcia z których nic nie wyniosłam,przez jakiś czas odrzucało mnie na samą myśl.A w sumie to przecież ciekawe rzeczy są. Pozdrawiam:*
szczuplutka36
8 listopada 2009, 14:28studia uczą też życia! Przypomniałaś mi klimaty moich studiów. Takich wykładowców pamięta się potem całe życie. Ja miałam taką babkę z logiki. O boż, ale była nakręcona!