Pamiętacie co większości z Was przyszło do głowy, na wieść o podjęciu przeze mnie decyzji o adopcji??
Że jestem odważna, dobra, że mam wielkie serce.....i takie tam....., lecz w głowie nieodparta myśl, że to ryzykowne, że to dzieci pijaków, bandytów, ludzi chorych psychicznie.......
I to jest normalne, stereotypowe myślenie, niezależne od nas samych. Pomimo szkoleń, pomimo wypędzania takich myśli z podświadomości, takie myśli nieodparcie wynużają się także z mojej głowy.
Kilka dni temu przywieziono do mojej placówki 16-latka, który jest dzieckiem przysposobionym.Jest chłopakiem wysoce zdemoralizowanym i pomimo, że rodzice są tzw. normalnymi ludźmi, to nie dali sobie rady z wychowaniem tego nastolatka.
Hmmmm.....normalni.....- lecz pomimo takiej możliwości nie wyrazili zgody na odebranie swojego dziecka z naszej placówki .Czy tak postąpiliby biologiczni rodzice?
Spędziłam z nim kilkadziesiąt godzin, rozmawialiśmy o tym co się wydarzyło ( a wydarzyło sie wiele, wiele złego) i widzę ,że chłopak nie jest głupi, ani ograniczony......więc co?
Może to fakt, że dowiedział się o adopcji w wieku 15 lat i to od osób postronnych (dyrektorka szkoły poinformowała go kiedy sprawiał kłopoty w szkole)? Może zbyt dużo miłości wpakowali w niego rodzice?Może zbyt duży wpływ mają na niego koledzy?Może to jego nadpobudliwy temperament?? Może, może,może????
A może "zle geny"???
Dlaczego ten diabelski stereotyp tkwi nawet we mnie?
Przecież jestem matką 21 latki, która w przeszlości sprawiała równie poważne problemy wychowawcze, matką jego równolatka i matką przyszłego adoptusia :)
A może własnie stąd te dylemty ??
Wszystko to podżeram słodyczami czego efektem jest dodakowy kilogram na wadze. :(
Krstyna
20 października 2006, 01:27A moze pomysl Mariolu tak:ze,gdy nie zaadoptujesz Danego dziecka-to juz Go nic lepszego nie spotka...A, gdy spotka sie z Twoja miloscia, z Miloscia Twoich bliskich, to juz moze byc tylko lepiej!Rozumiem, ze istnieje ryzyko, wielkie ryzyko, i wiedzac o tym "naprzod", trudno podjac Ci decyzje...To tez bardzo zrozumiale! Bo, co innego, gdy cos zlego "zwala sie naleb z nagla", a co innego, gdy (potencjalnie)problem pojawia sie w rodzinie, bo taki byl nasz wybor(nie samego problemu-oczywiscie, ale jego prawdopodobienstwa)...No widzisz, jak ja Ci pomagam? To juz lepiej - zamilkne!Pozdrawiam!
pusia61
19 października 2006, 20:27ze stereotypami, nic tak nie psuje zycia jak stereotypy, ale z tym dziedziczeniem to też się zastanawiam jak to jest, ze moja córcia odziedziczyła moją wadę wzroku zamiast sokolich oczu tatusia i jego słabe zeby zamiast moich mocnych o cechach charakteru wolę nie wspominać- a tak na serio to uważam że podjęliście wspaniałą decyzję ja też kiedyś myślałam o takim kroku ale chyba odwagi zabrakło.
GorzataCzarna
19 października 2006, 14:27Dobrze, ze masz pełną świadomośc odpowiedzialności jaką na siebie chcesz wziąc. Normalne jest też, ze zastanawiasz się nad takimi kwestiami jak uwarunkowania środkowiskowe, genetyczne. Ka jednak myślę, ze każde dziecko przy odrobinie dobrej woli i miłości- moze być normalne.... Jestes najodpowiedniejszą osobą do adoptowania dziecka- masz pełną świadomośc mogących się przytrafić komplikacji... Życze wytrwałości.
Powiot
19 października 2006, 10:52rozterki przezywasz, a świadczy to jedynie o tym,ze myślisz, przewidujesz, że jesteś mądrym CZŁOWIEKIEM i w dodatku o oooooogromnym serduchu!Ja nie wierzę w złe geny....To nasze błędy wypaczają charakter naszych dzieci....Żeby dobrze wychować dziecko- trzeba bardzo kochać, a równocześnie być konsekwentnym, myślącym, przewidującym itd.Poprostu- trzeba mieć talent!Mało osób go ma i dlatego nasze dzieci nie spełniaja naszych oczekiwań, co nie oznacza,ze ich nie kochamy...I zrobiło mi się smutno, mokro w oczkach i ...wiem,ze postapisz mądrze i świadomie, bo jesteś taka, jaka właśnie jesteś..