Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Na razie pas :))
28 lutego 2006
Jak mówią starzy brydżyści :))
Dzięki dziewczyny za słowa otuchy :))Na szczęście nie czuję się aż tak źle.Macie racje jestem twarda i mocno stoję na ziemi.Najbardziej wkurzona jestem sama na siebie.Obcej babie powiedziałabym - wyluzuj, nie myśl, płyń z prądem, ale łatwiej jest radzić, niż samemu to wykonać:))
Dzisiaj przyszla mi do głowy myśl, że skoro Bóg nie chce żebym miała więcej dzieci, to chyba nie powinnam się tak upierać :))Ale zaraz mi sie przypomina racjonalizm naukowy - szansa zajścia w ciążę kobiety 40-letniej wynosi 5% :))
A więc ruszam do boju - żeby tylko zdążyć przed klimakterium hehehehe.
megi62
4 marca 2006, 22:46najpierw skup się na ślubie a reszta pewnie sie pojawi w najmniej oczekiwanym czasie.Jak bedziesz ciągle o tym myśleć to popdniesz złe nastroje, a to nie sprzyja dobremu. Mnie nie było bo mam kłpopot ze zdrowiem męża 4 lata temu chorował na ziarnice i był naświetlany,a teraz pojawiły sie jakieś niepokojące objawy co świadczy za wznową choroby i znowu ciężki czas przed nami - badania,może radioterapia i chemia. Narazie jest w trakcie diagnostyki.Pozdrawiam serdecznie i trzymajnsie nasza szefowo - nie daj sie złym mocom.
anezob
28 lutego 2006, 18:21wyluzuj...nie myśl o tej sprawie, która Cię zaprząta, a wtedy na pewno się powiedzie. Tak wiesz...na przekór. Bo w życiu tak często bywa. Teraz myśl o ślubie i innych przyjemnościach :)Wierzę, że Ci się uda.
mooniaa
28 lutego 2006, 17:03Mariola jestem całym sercem z Tobą...Mam nadzieię, że będzie Ci dane to o czym marzysz:)))
Krstyna
28 lutego 2006, 15:04nogi wysoooko do gory! U mnie sie sprawdzila ta rada! Pozdrawiam i podziwiam!(bo jest za co!)
malgosia1
28 lutego 2006, 11:49będzie dobrze. Wszystko się uda i zdążysz przed godziną "K". Może wyjedźcie gdzieś z Darusiem? To często działa ;o)
607hanna
28 lutego 2006, 10:34trzymaj się. Świat jest piękny i napewno ziszczą się Twoje marzenia!:))
Powiot
28 lutego 2006, 10:31Trochę mi smutno i głupio przez wysyłane wczoraj bociany.Byłam troszkę młodsza niż Ty w tej chwili(36)gdy zdecydowałam się na dziecko z nowym partnerem.Planowaliśmy wszystko z zegarmistrzowską dokładnością, co było kłopotliwe,bo pracował wtedy na kontrakcie.Oboje mieliśmy już córki i marzył nam się wspólny syn.Zaszłam w ciążę- ale po 8 tyg-poronienie.Odczekaliśmy trochę.Udało się!Nie obyło sie jednak bez problemów.Całą ciążę stresowałam się- żeby chociaż nie urodzić dziecka z zespołem Downa( a znam sporo takich przypadków!).W końcu urodził się syn- 6 tyg wcześniej.Podejrzewano zespół błon szklistych(taki niedorozwój płuc),leżał w inkubatorze-rurka w nosie, dren w główce,sonda w pupie.Patrzyłam i żyć mi się nie chciało!Zastanawiałam się , czy miałam prawo przez własny egoizm powoływać tę małą,cierpiącą istotkę do życia?W końcu wywieźli go do szpitala wojewódzkiego, ja wróciłam do domu.Wszystko dobrze się skończyło, ale zastanawiam się czy te problemy z dysleksją rozwojową nie są następstwem tamtych historii?Pomyśl,co by było, gdybym musiała do końca życia patrzeć na dziecko z porażeniem mózgowym, lub jeszcze inną patologią? Wiesz, w sobotę miałam nową pacjentkę z dwuletnią dziewczynką.Jej historia mnie zastanowiła.Mama około czterdzestki- okazało się że ma dorosłe dzieci, jej partner też-razem jakoś nie udawało się - adoptowali noworodka.Świata poza nią nie widzą!Są szczęśliwi- mała też!Pozdrawiam Cię serdecznie!
lunka7
28 lutego 2006, 10:28Opowiem Ci moją historię.W pierwszą ciążę zaszłam praktycznie od"pierwszego razu".Oboje z mężem jesteśmy jedynakami,więc chcieliśmy mieć 2-3 dzieci.Po porodzie "odczekałiśmy" tylko pół roku,bo wymyśleliśmy że lepiej najpierw te dzieci urodzić,a potem razem wychowywać.Ale mimo usilnych starań w ciążę nie zachodziłam.Latałam po lekarzach,ale nikt nie znalazł przyczyny,bo przecież byłam w ciąży i już urodziłam.Ten stan trwał 6 lat,sprzedałam wózek,łóżeczko,rozdałam wszystkie ubranka,które zostały po córce.Pogodziłam się, że Ola będzie jedynaczką.Zupełnie nie zauważyłam jak w końcu w ciążę zaszłam.Normalnie byłam zaskoczona,a miałam wtedy 29 lat,więc to w końcu nic dziwnego.Myślę,że to moja podświadomość chciała tak bardzo,że się nie udawało,potem gdy się z tym pogodziłam,zupełnie niespodziewanie urodziłam syna.Więcej w ciążę nie zaszłam,choć specjalnie jej nie zapobiegaliśmy. Mariolciu,myśl pozytywnie i cierpliwie czekaj.Pozdrawiam Joanna.
sikoram3
28 lutego 2006, 10:12tak to jest ze komus sie radzi dobrze a samemu to zastosowac do siebie choc takie czasem proste niestety jast trudno.Znam to z autobsji i nie raz pukam sie w czolo?Czasem czegos chcemy a nie dostajemy od razu ,moze za bardzo czekamy zamiast oczekiwac nie wiem bo na takie pytania nie ma jednoznacznej odp.czasem jest na odwrot to czego nie chcemy spada nam na glowe jk grom z jasnego nieba.wiesz w takich sytuacjach ani realnosc nie pomoga ani nasza sila bo nasze pragnienia sa silniejsze.zycze ci wszystkiego dobrego i abys sie nie poddawala anastawila psych na pogodzenie z dana sytuacja nie zaleznie od tego czy bedzie pozytywna czy negatywna choc nie chce ci sprawic tym bolu.wiesz ja na twoim miejscu poszla bym do pracy i zaczela zyc w biegu nie czekala i nie dreczyla sama siebie a wtedy winik moze byc dla ciebie zaskakujacy czego ci z calego serca zycze.i nie patrzylabym na przelozonych i innych ludzi ze dzis jestem gotowa do pracy a jutro nie.powodzenia ci zycze.
ewabewa
28 lutego 2006, 09:58udało się, Mariolka, udało za trzecim razem! Odpisała mi dietetyczka, że jak tylko "rozpatrzą" moją historię - dadzą znać..... zobaczymy! Adres od Ciebie był najtrafniejszy: wszystkiemu winien brak _ pomiędzy wyrazami. Dziękuję, pozdrawiam - Ewa
roxy1
28 lutego 2006, 09:53widzisz tak to jest, ze niby jestesmy takimi realistkami a jednak zyjemy złudzeniami, marzeniami taka troche ułuda czy jak to tam nazwać. Nie wiem czy Ci coś radzic bo mam dwa doświadczenia z kręgu najblizszych osób i dwa różne- jedno to taka druga ciąża mojej siostry za wszelką cene i okupiona bólem, ciągłą walką - córa jest sliczna ale ciągle choruje chyba nie ma odporności przez leki które siostra przyjmowała przez całą ciąże a drugie to przyjaciółka która wiele lat nie mogła mieć dzieci, kilka zapłodnien in vitro i nic, az adoptowali synka bo mieli wszystko oprócz dziecka i wiesz co jest teraz - ma dwójkę swoich dzieci- poprostu odblokowała sie psychicznie, przestałą stawac na uszach żeby mieć własne i tak jakos wyszło, że ma teraz trójke.
ewabewa
28 lutego 2006, 09:35tak trzymaj...<br><img src="http://img151.imageshack.us/img151/346/r281ce4fb.gif" border="0" width="105" alt="Image Hosted by ImageShack.us" /><br>...jestem z Tobą, z Wami...
Bozka1
28 lutego 2006, 09:32To Tobie sie uda! Jasne, że lepiej radzić innym, bo tak naprawde niewiele sie o nich wie. Ale zwykle radzi sie innym tak, jak chciałoby sie, żeby inni nam poradzili. Więc wyluzuj i myśl tylko o samych pięknych rzeczach i pomyśl jak daleko juz doszłaś. Ja jestem zupełnie daleko, a chciałabym jak Ty!