Hej Dziewczyny!
W UK mroźnawo się zrobiło, a u mnie w serduchu lato i upał :) Ja i P. nadal rozdzieleni, ale założyłam sobie w głowie ostateczny termin, kiedy się przeprowadzam, bo wygląda na to, że na odległość pracy nie dostanę i wszystko będę musiała postawić na jedną kartę. W głowie sobie powoli wszystko układam i przy okazji staram się trochę kasy odlożyć, bo ślub w przyszłym roku najprawdopodobniej, a jest realna możliwość, że jak się przeprowadzę, to jakiś czas zajmie mi szukanie pracy.
Ale nie o tym chciałam napisać, tylko o fantastycznym weekendzie z P. W sobote był Paryż i Louvre (moj gwiazdkowy prezent- chyba grzeczna byłam w zeszłym roku ;) ), a w niedzielę Londyn i rozkoszne przesiadywanie w kafejkach, włóczenie się po British Museum i nie robienie niczego konkretnego. Spędziliśmy razem cały weekend i zaraz jak się tylko porządnie wyśpię pewnie dopadnie mnie chandra. Dzielę się więc szybciutko z Wami tą radością, która mnie teraz otula jak ciepły polarowy koc. :)
Louvre jest FANTASTYCZNY! Po 8 godzinach zwiedzania kopytka mi odpadaly, ale uśmiech z twarzy nie schodził. Czasu nie starczyło, zeby wszystko zobaczyć, więc mam nadzieję na powtórkę z rozrywki ;)
A i jeszcze jedno... zdecydowałam się dołączyć do Kllamki i ustanowić luty miesiącem bez słodyczy. Ha ha zobaczymy co z tego wyjdzie :) Przez ostatni weekend z gracją zajadałam się croissantami, carrot cake i babeczkami z malinami i teraz zauważyłam, ze mój brzuszek z gracją sie zaokrąglił. Karramba!
Buziaki!
P.S. Ja przy egipskim sarkofagu :) Niewiarygodnie precyzyjne zdobienia!
TaSandra
31 stycznia 2012, 21:26Ładna figura ;)